Politycy podzieleni w kwestii wypowiedzi Donalda Tuska ws. interwencji w Syrii
Politycy PiS i SP krytycznie oceniają wypowiedzi premiera Donalda Tuska w sprawie interwencji w Syrii. Europoseł SP Jacek Kurski powiedział w Radiu Zet, że jest mu wstyd za słowa Tuska. Z kolei według PO, szef rządu jest w tym temacie konsekwentny. Tuska wsparła też część opozycji: RP ocenia, że premier zachował się profesjonalnie, SLD - że rozsądnie.
Premier powiedział w środę, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii. Przekonywał, że atak zbrojny w Syrii nie może przynieść pożądanych efektów, a za takie uważa zatrzymanie fali zbrodni na terenie tego kraju.
Tusk podkreślił wówczas, że rozumie motywację i powody, dla których opinia międzynarodowa i niektóre z państw opowiadają się za interwencją w Syrii, natomiast - jak mówił - nie podziela wiary czy entuzjazmu tych, którzy sądzą, że taka interwencja przyniesie właściwe efekty czy skutki.
Słowa o Syrii w rocznicę wybuchu wojny
W niedzielę rano na Westerplatte w przemówieniu podczas obchodów 74. rocznicy wybuchu II wojny światowej Tusk powiedział, że "świat stoi dziś na skraju kolejnego konfliktu". - Być może lada godzina, być może lada dzień rakiety spadną na Syrię. To reakcja na zbrodnię użycia broni chemicznej przeciwko cywilom: reakcja zrozumiała i potrzebna, oby była skuteczna - powiedział premier.
Krytyka PiS
Wypowiedzi Tuska w sprawie interwencji w Syrii skrytykowali w niedzielę politycy PiS i Solidarnej Polski. Europoseł SP Jacek Kurski powiedział w Radiu Zet, że jest mu wstyd za wypowiedzi Tuska. - Najpierw za tę pierwszą, stanowczą deklarację na "nie", a potem za chwiejność, która jest niemęska i nie daje poczucia stabilizacji - stwierdził.
Dodał, że wolałby, aby premier niczego w sprawie Syrii nie wykluczał. - Między zaangażowaniem militarnym, a nie robieniem niczego jest wiele stanów pośrednich. Można zaproponować akcję humanitarną, można zaproponować poparcie polityczne, a nie pakować się militarnie - ocenił Kurski.
Zdaniem Jacka Sasina (PiS) wypowiedź Tuska o tym, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii, była wypowiedzią niemądrą i "pokazywała, że premier myśli tylko i wyłącznie kategoriami dnia dzisiejszego".
- Jeśli się jest odpowiedzialnym politykiem, przywódcą państwa nie można wykluczać z góry tego, że mogą zajść okoliczności, kiedy Polska będzie zmuszona w jakiejś formie, oczywiście nie czynnej - jak to miało miejsce w Afganistanie, czy Iraku - ale w jakiejś, choćby symbolicznej formie wziąć udział w interwencji - mówił Sasin w Radiu Zet. Przyznał jednocześnie, że Polska nie jest w stanie wziąć udziału w interwencji morsko-powietrznej.
Obrona premiera
Postawy premiera w sprawie Syrii bronią politycy PO i część opozycji: SLD i Ruch Palikota.
Według Andrzeja Rozenka (Ruch Palikota), Tusk zachował się "nadzwyczaj profesjonalnie" mówiąc jasno, że Polska nie wyśle wojska na potrzeby operacji przeciw Syrii. - Musimy być bardzo roztropni, nie ulegać emocjom, boję się polityków, takich jak Jacek Kurski, bo widzę, że on za chwilę zapuści wąsy, chwyci szablę, wskoczy na koń i będzie atakował Syrię. Trzeba zachować zimną krew. Niewiele wiemy, jak na razie o tej sytuacji - ocenił Rozenek w Radiu Zet. Jak dodał, nie można być naiwnym i przypuszczać, że USA, czy jakikolwiek inne mocarstwo reaguje na sytuację w Syrii z powodów poszkodowanych cywilów. - To jest gra interesów - przekonywał Rozenek. - Na pewno trzeba potępić, to co się wydarzyło w Syrii, bo jest to potworna zbrodnia, ale do wysyłania naszych żołnierzy na Bliski Wschód jest daleka droga i bardzo bym przed tym przestrzegał - podkreślił.
Również w ocenie polityka SLD Wojciecha Olejniczaka, premier mówiąc, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii, zachował się bardzo rozsądnie. - Polska nigdy nie miała i nie ma żadnych interesów w tamtym regionie świata - zaznaczył.
Z kolei według polityka PO Jacka Protasiewicza, premier - w kwestii interwencji w Syrii - jest bardzo konsekwentny. - Polski - nawet gdyby bardzo chciała stać przy Amerykanach - zwyczajnie nie stać na takie uderzenie, nie mamy takiej możliwości militarnej - powiedział Protasiewicz.
Jak ocenił, część opozycji w Polsce jest targana negatywnymi emocjami wobec premiera. - Tutaj prym wiedzie Kurski i Sasin, z drugiej strony bardzo krytyczni na co dzień Rozenek, czy Olejniczak wypowiadają się bardzo rozsądnie - zaznaczył Protasiewicz.
Natomiast poseł PSL Stanisław Żelichowski podkreślił, że sytuacja w Syrii jest niezwykle skomplikowana. - Tam nie ma sytuacji czarno-białej, nie ma złych i dobrych, niestety ginie cywilna ludność, użycie broni chemicznej było ze wszech miar barbarzyńskie. Winni powinni zostać ukarani, bo jeżeli nie - będziemy mieli eskalację konfliktu, wielu niewinnych ludzi w strasznych męczarniach będzie ginęło. Czy to (interwencja) jednak rozwiąże problem, to ja nie wiem - powiedział w Radiu Zet polityk ludowców.
Decyzja Baracka Obamy
Prezydent USA Barack Obama oświadczył w sobotę, że zdecydował o uderzeniu militarnym w cele syryjskiego reżimu w reakcji na atak chemiczny z 21 sierpnia na przedmieściu Damaszku. Podkreślił, że użycie broni chemicznej w Syrii było najgorszym tego rodzaju atakiem w XXI wieku.
Następnie prezydent USA przesłał do Kongresu projekt uchwały z prośbą o zgodę na działania militarne wobec Syrii w celu zapobieżenia kolejnym atakom z użyciem broni chemicznej w tym kraju. Obama prosi Kongres o zgodę na użycie siły militarnej w celu "odstraszenia, zakłócenia, zapobieżenia i osłabienia" potencjału dalszych ataków chemicznych w Syrii. W projekcie, który nie określa kalendarza działań, mowa jest o tym, że tylko rozwiązanie polityczne może zakończyć kryzys syryjski.