Politycy o wyroku ws. Beaty Sawickiej i losie Jarosława Gowina w rządzie
- Tusk ma świetnego kandydata na miejsce pana Gowina. To pani Sawicka. Jest uniewinniona, jest politykiem, byłą posłanką i nie ma nic do roboty. Doskonały kandydat na ministra sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej – powiedział Jacek Kurski w Radiu ZET, zapytany o przyszłość Jarosława Gowina w rządzie Donalda Tuska.
Kurski dodał, że o losie Gowina premier zdecyduje samodzielnie. – Tusk będzie się w tej sprawie kierował się wyłącznie interesem własnej pozycji w Platformie Obywatelskiej i układem sił w PO – stwierdził Kurski.
Na jego słowa o Beacie Sawickiej zareagował Jacek Protasiewicz z Platformy Obywatelskiej. – Te wypowiedzi świadczą o niewielkich kwalifikacjach politycznych. Premier musi dokonać wyboru między rzetelnym ministrem i bardzo kontrowersyjnym politykiem, w wypowiedziach które nie są związane z jego działalnością ministerialną – argumentował wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Zdaniem Protasiewicza słowa Gowina o polskich zarodkach, które są importowane przez Niemcy w celach badawczych i eksperymentalnych świadczy o tym, że „polski minister sprawiedliwości nie ma wiedzy o prawie w kraju sąsiednim, na temat którego się wypowiada”. – Tyle tylko, że to nie jest zakres kompetencji ministra sprawiedliwości – mówił polityk PO.
Nie zdecydował się ocenić, czy Jarosław Gowin pozostanie w rządzie. – To jest decyzja premiera. Minister Gowin powiedział, że niezależnie od tego, czy w rządzie będzie, czy nie, w PO pozostanie. Problemu z nadwyżką nie ma – zakończył Protasiewicz.
- Gdybym ja był premierem, nie daj Boże, to bym ministra Gowina nie odwołał - powiedział Stanisław Żelichowski z PSL. - Jaki dziś on jest, każdy wie. On krzywdy nie robi. Natomiast jaki będzie po odwołaniu, to nie wiadomo - ocenił Żelichowski. Dodał, że jego zdaniem Jarosław Gowin "został wpuszczony w maliny" w sprawie zarodków.
Ostra wymiana zdań polityków o wyroku ws. Sawickiej
- Postawię tezę, że wyrok sądu apelacyjnego jest wyrokiem na zamówienie polityczne. Platformie Obywatelskiej ten wyrok się bardzo opłaca, bo postanowiła odwrócić uwagę od braku swoich dokonań kolejnym brutalnym atakiem na opozycję – powiedział Jacek Sasin z PiS. – Po aferze z sędzią Milewskim jestem w stanie uwierzyć we wszystko, co dotyczy polskich sędziów. Niestety, polskie środowisko sędziowskie jest dalekie od standardów, jakich byśmy oczekiwali – dodał.
Sasin stwierdził, że „nie wie, na jakiej podstawie stwierdzono, że CBA złamało prawo”, ale nawet jeśli założy się, że tak było, to uniewinnienie Beaty Sawickiej i tak jest niesłuszne. - Nie ma w polskim prawie takiej instytucji, że jeśli dowód został zdobyty z naruszeniem prawa, to jest nieważny. Ocenia się, czy dowód jest prawdziwy – mówił poseł PO, który argumentował, że celem agenta Tomka nie była Sawicka, ale sprawdzenie, czy nie ma osób chcących wejść w układ korupcyjny.
- A co by pan powiedział, gdyby w klubie PiS był agent pod przykrywką, który by sprawdzał, czy w PiS są posłowie skłonni brać łapówki? – zapytała Monika Olejnik.
- Nic bym nie powiedział, byłbym z tego bardzo zadowolony – odpowiedział Sasin.
Tomasz Nałęcz nie bronił Beaty Sawickiej. – Widać było, że coś w niej pękło i uruchomione zostały bardzo złe moce. Ale nie ulega wątpliwości, że te moce uruchomiło polskie państwo i jego służby. Miliony polskich katolików modlą się codziennie „i nie wódź nas na pokuszenie” i państwo polskie nie powinno nikogo wodzić na pokuszenie. To jest trzeci wyrok uniewinniający, bo sąd wskazuje, że nie było wcześniej przestępstwa, a przestępstwo zostało wywołane przez działanie agentury – mówił doradca prezydenta RP.
- Nie jest od tego polskie państwo. To jest metoda państwa totalitarnego. Ustawa o CBA mówi wyraźnie, że prowokacja policyjna może zostać zastosowana, kiedy służba ma dowody na przestępstwo, ale nie są to twarde dowody, więc nie może z nimi iść do sądu. Wtedy aranżuje sytuację przestępczą, żeby mieć twardy dowód dla sądu – ocenił Nałęcz.
- Może pan sobie życzyć, żeby państwo polskie wam wsadzało agentów, żeby wodzili wasze posłanki na pokuszenie, ale ja sobie nie życzę, żeby w Polsce było państwo policyjne – stwierdził Nałęcz.
Bardzo ostro wyrok sądu krytykował Jacek Kurski z Solidarnej Polski. – Ten wyrok jest absolutnie skandaliczny. Sąd Apelacyjny w Warszawie okrył się hańbą. Żyjemy w kraju, w którym pani Sawicka jest niewinna, afera hazardowa nieosądzona, Jaruzelski niewinny, Kociołek, kat trójmiasta, niewinny, Kiszczak to człowiek honoru, a pod Trybunał Stanu Ziobrę i Kaczyńskiego. To jest ordynarny system obrony korupcji i tworzenia przyzwolenia na korupcję – mówił eurodeputowany Solidarnej Polski.
Kurski nie wierzy również w uzasadnienie wyroku. - To jest bajka pani Sawickiej, że była wodzona na pokuszenie. Ona była od początku aktywna, inicjowała propozycje korupcyjne i była jednoznacznie cyniczną inicjatorką przestępstwa, a nie jego ofiarą – mówił.
Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota stwierdził, że Beata Sawicka była „łapówkarką”, ale nie zmienia to oceny działania CBA. – Zacznijmy rozmawiać o odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy, którzy doprowadzili do tych spraw. Prowokacja policyjna jest bardzo precyzyjnie opisana w polskim prawie i bardzo łatwo jest to prawo złamać. Powinni to robić tylko najlepsi funkcjonariusze, którzy to prawo znają. W CBA albo pracowali ludzie, którzy prawa nie znają, albo to prawo celowo łamali – mówił rzecznik RP.
Rozenek stwierdził, że jego zdaniem CBA celowo łamało prawo. - To była policja polityczna, nic innego. Proszę nam nie nawijać makaronu na uszy, że było inaczej, bo stworzyliście CBA po to, żeby niszczyć przeciwników politycznych. Tylko po to – zwrócił się do Jacka Sasina z PiS.