PolskaPolitycy nie chcieli kamer w limuzynach SOP. Po wypadkach brakuje dowodów na winę

Politycy nie chcieli kamer w limuzynach SOP. Po wypadkach brakuje dowodów na winę

Rządowe limuzyny SOP nie są wyposażone w urządzenia rejestrujące trasę. To utrudnia ustalanie przebiegu zdarzeń takich jak np. wypadek z udziałem premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. - Osoby ochraniane chcą gwarancji, że ich rozmowy nie wydostaną się na zewnątrz - twierdzi osoba znająca kulisy ochrony.

Politycy nie chcieli kamer w limuzynach SOP. Po wypadkach brakuje dowodów na winę
Źródło zdjęć: © East News
Magdalena Nałęcz-Marczyk

14.07.2020 | aktual.: 30.03.2022 13:49

Rządowe audi A8, którym jechała premier Beata Szydło w Oświęcimiu, nie miało kamery rejestrującej trasę ani żadnych "innych odrębnych rejestratorów" - informuje "Rzeczpospolita". Sytuacja wyglądała podobnie w przypadku dwóch pozostałych aut z kolumny.

Z tego względu ustalenie przebiegu zdarzenia nie było dla prokuratury i sądu łatwe. Politycy decydują się na to jednak ze względów bezpieczeństwa.

- To ma zapobiec sytuacji, że ktoś zhakuje system, przejmie kontrolę nad pojazdem, ustali, gdzie się on w danej chwili znajduje, i np. zdalnie, elektronicznie wyłączy hamulce. To zagrożenie realne - stwierdził w rozmowie z dziennikiem rozmówca znający tajniki rządowych pojazdów.

Inna kwestia to poufność wypowiedzi, które padają w trakcie trasy. - Osoby ochraniane chcą gwarancji, że ich rozmowy nie wydostaną się na zewnątrz - stwierdziła osoba znająca kulisy ochrony.

Nieoficjalnie wiadomo, że niektórzy kierowcy SOP najprawdopodobniej samodzielnie instalują kamerki rejestrujące trasę w limuzynach.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Zobacz także
Komentarze (39)