Politycy komentują powstanie komisji ws. Smoleńska. Paweł Kowal: to moje twierdzenie, ale jest coś takiego jak "złudzenie rosyjskie"
- Smoleńsk wraca po to, żeby PiS zrealizował swoje zobowiązania, bo budował silną emocjonalną wieź ze swoim twardym elektoratem na kwestii smoleńskiej - mówił w programie #dziejesienazywo Wirtualnej Polski Paweł Zalewski (PO). - Obietnica PiS była jasna - jak dojdziemy do władzy, to tej sprawie przyjrzymy się od początku - oceniał z kolei Paweł Kowal, przewodniczący rady krajowej Polski Razem.
Jak wskazywał Kowal, sprawa smoleńska ma dwa elementy. Pierwszy z nich to sama katastrofa i sposób postępowania po niej, który był kwestionowany nie tylko przez ówczesną opozycję, a także przez polityków lewicy. - Wątpliwości były nie tylko o charakterze politycznym, było ich mnóstwo - opinia publiczna w tak ważnej sprawie ma prawo je wyjaśnić - powiedział. Drugim elementem - jego zdaniem - jest polityka rosyjska, wobec której stworzył nawet termin: "złudzenie rosyjskie". - Każdy nowy rząd i prezydent w III RP w jakimś stopniu w pierwsze pół roku, 8-9 miesięcy, mieli złudzenie, że na bazie nowości, jeśli my coś zaproponujemy stronie rosyjskiej, to uda się te relacje rozruszać. (...) To co teraz się dzieje to jest element tego "złudzenia rosyjskiego" - mówił.
Z kolei Paweł Zalewski wskazał, że powstanie komisji smoleńskiej "jest poważnym problemem". - Przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione przez polską komisję. Kwestia odpowiedzialności jest jasna - wiadomo, że zostały popełnione błędy przy organizacji i przez kontrolerów na lotnisku smoleńskich i polska prokuratura chce ich ścigać. Ale czym innym jest sprawdzenie i rozliczenie tych błędów, a czym innym jest stworzenie komisji, która ma doprowadzić do konkluzji, która będzie potwierdzeniem tezy politycznej. I to jest groźne - mówił.