Putin chce nadrobić straty. "Ci żołnierze to porządna, silna dywizja"

Według ukraińskiego dowództwa, Rosjanie tworzą ok. 15-tysięczny korpus na poligonie Mulino, położonym pod Niżnym Nowogrodem. Baza szkoleniowa została wybudowana kilka lat temu przez niemiecki koncern zbrojeniowy. W skład korpusu mają wejść głównie ochotnicy, którzy podpiszą kontrakt z rosyjską armią. – Wejdą gotowi na front, są przeszkoleni pod kątem wojny w Ukrainie – mówią nam eksperci.

Na poligonie w Mulino odbywały się manewry wojskowe ZAPAD 2021
Na poligonie w Mulino odbywały się manewry wojskowe ZAPAD 2021
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Russian Defense Ministry Press Service
Sylwester Ruszkiewicz

07.07.2022 | aktual.: 07.07.2022 10:59

Rosyjski korpus miałby wejść do działań wojennych w połowie sierpnia. Informacje o formowaniu ponad 15-tysięcznej formacji przekazał ukraiński generał, Ołeksandr Pawluk, który stał na czele obrony Kijowa.

Co ciekawe, żołnierze korpusu szkoleni są w nowoczesnym centrum szkoleniowym Mulino, który został wybudowany w 2014 r. Kontrakt w tej sprawie został podpisany trzy lata wcześniej, a jego wartość wyniosła ok. 250 mln euro. Była to największa współczesna umowa między rosyjskim wojskiem a niemieckim przemysłem obronnym. Za budowę obiektu odpowiadał niemiecki koncern zbrojeniowy Rheinmetall AG.

Poligon ma wielkość około 450 kilometrów kwadratowych i umożliwia przeprowadzenie ćwiczeń przez około 30-40 tysięcy żołnierzy rocznie. Ćwiczenia odbywają się tam w zaawansowanej scenerii. M.in. nowoczesne strzelnice pozwalają na wykonywanie strzelań za pomocą laserów.

"Niemcy zarobili miliony euro"

- To najnowocześniejszy poligon w Rosji. Nie ma takiego drugiego w całej Federacji Rosyjskiej – mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie.

I jak dodaje - baza szkoleniowa naszpikowana jest nowoczesną elektroniką pochodzącą od… niemieckich firm.

- Formalnie realizację projektu zawieszono po ataku na Ukrainę w 2014 r. Ale nieformalnie niemieckie firmy jeszcze do niedawna realizowały tam kontrakty opiewające na dziesiątki milionów euro. To inwestycja obfitująca w nowoczesną elektronikę, z możliwością prowadzenia działań przez wojska lądowe, także z aparaturą dla czołgów. Większość z nich, która uczestniczyła w pierwszej fazie agresji na Ukrainę, była wyposażona w urządzenia elektroniczne od niemieckich, ale też francuskich koncernów. To na tym poligonie szkolono się pod kątem wojny w Ukrainie – ujawnia prof. Grochmalski.

"Putin podnosi stawki i zaczyna porządnie płacić"

W podobnym tonie wypowiada się płk Piotr Lewandowski, były żołnierz, weteran misji w Iraku i Afganistanie.

- To najlepsze miejsce szkoleniowe, które Rosjanie mają. A korpus, który tam szkolą, nie będzie szkolony dla idei. Ale po to, by od razu walczyć na wojnie w Ukrainie. Rosyjski wywiad rozpisuje im analizy i możliwe scenariusze. Oni wejdą na front przygotowani – ocenia płk Piotr Lewandowski.

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku na poligonie Mulino odbywały się wspólne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad. Jak przekonywała rosyjska propaganda, manewry - w których uczestniczyło ok. 200 tys. wojskowych – miały mieć charakter obronny.

- Korpus 15 tysięcy żołnierzy, który szkoli się w Mulino, to porządna, silna dywizja. Intencją rosyjskiego dowództwa zapewne jest, by ta formacja była jednostką wyższego poziomu przygotowania. Rosjanie odkryli, że jednostki kontraktowe, takie jak Wagnerowcy, walczą lepiej od słabo wyszkolonej masy. Najwyraźniej zaczynają podnosić stawki i porządnie płacić. Ma to być zachęta do ściągnięcia profesjonalnych żołnierzy na front – uważa płk Piotr Lewandowski.

Z kolei prof. Piotr Grochmalski, który tworzenie korpusu nazywa "potrzebą chwili".

- Wygląda na to, że będzie to zbieranina różnego rodzaju żołnierzy. A utworzenie korpusu jest podyktowane potrzebą chwili. Rosjanie mają obecnie największe problemy z kadrą oficerską. Już stracili na wojnie 56 pułkowników, nie mówiąc o zabitych kilkunastu generałach. A to są gigantyczne straty – ocenia prof. Piotr Grochmalski.

"Korpus postawiony na głowie"

Jego zdaniem, szykując do walki nową jednostkę, próbują ratować sytuację na froncie.

- Ukraińcy mocno zmasakrowali ich formacje. Na tyle, że nie mają praktycznie zdolności do operowania zwartymi formacjami. Zaczęli próbować łączyć 8. i 50. Armię, do tego sklejać 1. i 2. Korpus armijny walczący w Ługańskiej i Donieckiej republice. Zostały im fragmenty 2. Pancernej Armii, a 1. Pancerna Armia została potężnie zniszczona. Rosjanie nie mają już ok. 40 proc. potencjału wojsk lądowych. Wiele jednostek zostało zdziesiątkowanych, więc robią duże przesunięcia między armiami. Ale jak się bierze klocek z jednego budynku i próbuje się na tej podstawie budować inny, to nie jest łatwo w to samo miejsce, włożyć coś innego. Tworzy się wówczas bałagan – ocenia prof. Piotr Grochmalski.

Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną Rosja w najbliższych dniach szykuje się do tzw. przerwy operacyjnej, po tym jak wojska Putina zajęły Lisiczańsk i granice obwodu ługańskiego. Ma ona na celu zregenerowanie części wyczerpanych sił.

W ocenie płk. Piotra Lewandowskiego, Rosjanie prawdopodobnie nie ruszą z dalszymi działaniami, dopóki nowy korpus nie pojawi się na wojnie.

- Przygotowanie takiej jednostki w czasach pokoju, trwa około trzech lat. Jeśli zdążyli ją sformować w tak krótkim czasie, to zostało to postawione na głowie. Ale Putinowi najwyraźniej zależało, by korpus mógł szybko i samodzielnie wejść na każdy odcinek frontu. A taka jednostka jest całkowicie uniwersalna. Może zarówno szturmować miasta, jak i prowadzić działania przeciwpartyzanckie - ujawnia płk Piotr Lewandowski.

Rosyjska agresja w Ukrainie trwa już 133 dni. W środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński we wpisie w mediach społecznościowych oświadczył, że zwycięstwo Ukrainy jest "nieuniknione", a "dla wroga nieunikniona jest kara".

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
korpuswojna w Ukrainierosja
Wybrane dla Ciebie