Policyjne akta na śmietniku? "Sprawdzamy to"
Prokuratura Okręgowa w Zamościu wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, w jaki sposób policyjne akta wyciekły z tamtejszej komendy. Kopertę z aktami anonimowy nadawca przesłał do redakcji "Gazety Wyborczej" w Lublinie.
04.01.2010 11:35
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu Romuald Sitarz powiedział, że prokuratura będzie ustalać, czy nie doszło do przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy w zakresie nadzoru nad aktami oraz bezprawnego przechowywania dokumentów.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że przesyłka z aktami trafiła do redakcji 28 grudnia ubiegłego roku. Niemal wszystkie dokumenty pochodzą z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. Zostały sporządzone głównie w latach 1999-2004. Są wśród nich akta prowadzonych przez policję spraw, m.in. protokoły przeszukania pomieszczeń, zatrzymania podejrzanych, rozkaz komendanta głównego dotyczący sposobów działania policji z 1995 r., opatrzony klauzulą "poufne", a także wnioski dotyczące podwyżek i nagród dla policjantów.
Anonimowy nadawca w liście dołączonym do dokumentów napisał, że znalazł je na śmietniku w Zamościu. Dołączył też zdjęcia policyjnych akt znajdujących się w koszu na śmieci - napisała "Gazeta Wyborcza".
Według rzecznika komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusza Wojtowicza, dokumenty te były prawdopodobnie przeznaczone do zniszczenia lub archiwizacji. Rzecznik przyznał, że nie powinny były wydostać się z komendy. - Zapadła decyzja o kontroli, która sprawdzi, jakich dokumentów brakuje w zamojskiej komendzie, a także oceni prawidłowość przechowywania i zabezpieczenia akt - dodał Wójtowicz.