Policyjna ochrona domu prezesa PiS. Minister odpowiada opozycji
Podczas protestów w Warszawie w pobliżu domu Jarosława Kaczyńskiego każdorazowo gromadzone są liczne siły policyjne. Zdaniem opozycji mundurowi są angażowani w prywatną ochronę willi prezesa PiS. Według MSWiA działania policji nie mają znamion politycznych, a w równej mierze dotyczą każdego obywatela. Padło też pytanie o 13 grudnia.
13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce na ulicach Warszawy miała miejsce kilkutysięczna demonstracja. Uczestniczyli w niej przedstawiciele różnych grup społecznych sprzeciwiających się polityce rządu Prawa i Sprawiedliwości. Obok siebie spacerowali przedsiębiorcy i przedstawicielki Strajku Kobiet, pielęgniarki i studenci, górale i politycy opozycji. Protest ruszył w samo południe z ronda Dmowskiego w centrum Warszawy.
Jego uczestnicy chcieli dotrzeć w pobliże domu Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Według nieoficjalnych informacji polityk miał wcześniej opuścić swoją willę i wyjechać poza Warszawę. Przejście protestującym zagrodził kordon setek policjantów, wsparty ustawionymi wzdłuż ulicy radiowozami. Protest miało zabezpieczać na ul. Mickiewicza kilkuset policjantów. Dziennikarze naliczyli w tej blokadzie ponad 80 radiowozów i około 600 funkcjonariuszy. Zdjęcia wielometrowego szpaleru policyjnych samochodów i kordonu mundurowych z tarczami i w kaskach obiegły niemal wszystkie media.
Po demonstracji kolei politycy Koalicji Obywatelskiej interweniowali w MSWiA i pytali o koszty policyjnych działań i uzasadnienie tak licznego zaangażowania.
5 lutego na zapytanie poselskie autorstwa posła Wojciecha Króla z KO odpisał sekretarz stanu w resorcie spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik. Polityk PiS broni zachowania funkcjonariuszy.
"Jednym z ustawowych zadań policji jest utrzymywanie bezpieczeństwa i porządku publicznego poprzez m.in. reagowanie na zaistniałe w przestrzeni publicznej przestępstwa i wykroczenia oraz ściganie ich sprawców. Policja przeprowadza czynności służbowe, które są oparte na kryterium celowości, z uwzględnieniem interesu społecznego i wymiaru sprawiedliwości” – twierdzi wiceminister Maciej Wąsik. Jego zdaniem uczestnicy protestów mieli łamać przepisy tzw. antycovidowej umożliwiające gromadzenie się maksymalnie pięciu osób.
Pytany o koszty zabezpieczenia okolicy domu prezesa Jarosława Kaczyńskiego zapewnia, że nie wydano dodatkowej złotówki.
"Przyjęta organizacja i taktyka zabezpieczenia protestów nie wygenerowała dodatkowych kosztów, wykraczających poza wydatki związane z realizowaniem przez policję ustawowych zadań" - twierdzi Wąsik.
Wiceminister w swojej odpowiedzi powołuje się na wystąpienie szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego podczas posiedzenia Sejmu 19 listopada 2020 r.
"Minister wskazał, że policja zapewnia bezpieczeństwo każdemu obywatelowi, niezależnie od wyrażanych przez niego poglądów politycznych, szczególnie w sytuacji potencjalnego zagrożenia życia lub zdrowia, czego przykładem było również zabezpieczenie domu prezydenta Warszawy 11 listopada 2020 r. Dlatego też jeszcze raz pragnę podkreślić, że polska policja będzie broniła każdego, w tym również pana posła, jeśli będzie panu posłowi groziła fizyczna agresja, niezależnie od poglądów politycznych, bo takie są obowiązki państwa i policji” - zapewnia Maciej Wąsik.
Przypomnijmy, podczas protestów 13 grudnia doszło do przepychanek, wobec 60 osób skierowano wnioski o ukaranie do sądu, mandatami ukarano sześciu protestujących, a trzy osoby zatrzymano. Podczas protestów miało dojść do uszkodzenia policyjnego radiowozu, a poszkodowany miał zostać jeden z mundurowych. Według funkcjonariuszy manifestacja była nielegalna.
Zaangażowanie policji w ochronę domu Jarosława Kaczyńskiego wywołało wówczas oburzenie sporej części opinii publicznej. Media społecznościowe obiegły zdjęcia, na których kordon policji na Żoliborzu porównywano do wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku.
Głos zabrał również były premier Donald Tusk. "Kiedy byłem premierem, przed moim mieszkaniem zwolennicy PiS zorganizowali kilkadziesiąt manifestacji, a nawet kilkudniowe miasteczko namiotowe. Porządku pilnowało dwóch policjantów” - napisał na Twitterze Donald Tusk.
Wiceminister w swojej odpowiedzi powołał się na wystąpienie szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego podczas posiedzenia Sejmu 19 listopada 2020 r.
Przypomnijmy, że podczas tego samego posiedzenia, Jarosław Kaczyński nawiązując do protestów Strajku Kobiet w całej Polsce, zarzucił opozycji, że "ma krew na rękach”.
"Wszystkie demonstracje, które popieraliście, kosztowały życie wielu osób. Macie krew na rękach. Nie powinno was być w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni” – powiedział Kaczyński.
Warto podkreślić, że oprócz ochrony okolic domu prezesa PiS podczas protestów, policjanci codziennie patrolują miejsce, gdzie mieszka Jarosław Kaczyński. Jak informował TVN24, każdego dnia jest to sześciu policjantów – czterech umundurowanych i dwóch po cywilu w nieoznakowanym samochodzie. Zmieniają się trzy razy na dobę - po godzinie 7 rano, po 15 i po 23. W sumie w ochronę nieruchomości wicepremiera może być zaangażowanych w ciągu doby nawet 18 funkcjonariuszy.
Kilka dni temu szef policji na Żoliborzu twierdził natomiast, że policjanci nie chronią domu wiceprezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego, a są tam z zupełnie innego powodu.
"Działania każdorazowo ukierunkowane są na ochronę zdrowia i życia ludzi, mienia oraz bezpieczeństwa i porządku publicznego. W tym ostatnim punkcie mieszczą się też protesty i zgromadzenia na terenie dzielnicy. Nadto wskazuję, iż podejmowane działania mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom Żoliborza" - informował nadkom. Adam Tomaszewski, komendant żoliborskiego komisariatu, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".