Policjant odsiedzi 8 lat za współpracę z przestępcami
Na osiem lat więzienia skazał katowicki sąd rejonowy Krzysztofa M. - byłego komisarza w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Prokuratura oskarżyła go o współpracę ze światem przestępczym, przyjmowanie łapówek i wyłudzenia.
05.10.2006 | aktual.: 05.10.2006 17:37
Z ustaleń śledztwa wynika, że od 1997 roku Krzysztof M. dopuścił się 18 przestępstw. Sąd uznał go za winnego wszystkich.
Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadało osiem innych osób - m.in. pięciu byłych policjantów z KWP w Katowicach, Bytomia i Siemianowic Śląskich oraz policyjny informatyk. Odpowiadali oni za współpracę z Krzysztofem M. lub przymykanie oka na jego przestępstwa. Informatyk był oskarżony o usunięcie z policyjnej bazy informacji o karze, którą sąd wymierzył żonie jednego z funkcjonariuszy.
Sąd wymierzył im kary od 1,5 roku więzienia w zawieszeniu do 3 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Ten ostatni wyrok dostał Dariusz K., kolega Krzysztofa M. z wydziału. Byłym policjantom sąd formalnie zakazał wykonywania zawodu, na najdłuższy okres - 10 lat - Krzysztofowi M. i Dariuszowi K.
Proces był utajniony ze względu na informacje stanowiące tajemnicę państwową. Z tego samego powodu niejawne było też uzasadnienie wyroku.
Jedyny oskarżony, który się stawił na ogłoszeniu wyroku, były policjant Artur G., powiedział dziennikarzom, że sąd i prokuratura nie rozumieją na czym polega specyfika pracy operacyjnej. Twierdził, że oskarżeni policjanci padli ofiarą pomówień przestępców. Podkreślał, że dzięki jego pracy i pracy kolegów złapano wiele osób łamiących prawo. Powiedział, że jest załamany wyrokiem. Dostał karę więzienia w zawieszeniu.
Akt oskarżenia trafił do sądu w 2004 roku. Przed aresztowaniem, do którego doszło w grudniu 2002 roku, Krzysztof M. pracował w Wydziale Kryminalnym KWP w stopniu komisarza, zajmował się tam najpoważniejszymi sprawami, miał bardzo szeroką wiedzę na temat zorganizowanych grup przestępczych.
Prokuratura ustaliła, że policjant utrzymywał bliskie kontakty m.in. z Andrzejem M., gangsterem związanym z grupą wołomińską. Przekazywał mu wszystkie informacje, które posiadał, dotyczące rozpracowania jego działalności. Za to oczekiwał od niego informacji o innych przestępstwach - wynika z ustaleń śledztwa.