Policjant nie musi wiedzieć, ile zarabia kierowca
Podczas kontroli policjanci i strażnicy
miejscy wypytują sprawców wykroczeń drogowych o ich dochody i
status materialny. Choć taka praktyka jest zgodna z prawem,
zbieranie tych danych mija się z celem - ocenia "Gazeta Prawna".
11.05.2005 | aktual.: 11.05.2005 10:30
Kierowcy skarżą się Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych (GIODO), że w razie odmowy przyjęcia mandatu policjanci z "drogówki" pytają ich o wysokość dochodów i sytuację majątkową. Czy jest to zgodne z prawem? GIODO uważa, że policjanci działają w zgodzie zarówno z ustawą o ochronie danych osobowych, jak i kodeksem postępowania w sprawach o wykroczenia - informuje "Gazeta Prawna".
Z przepisów kodeksowych wynika, że policjant zatrzymujący kierowcę, np. przekraczającego dopuszczalną prędkość lub wyprzedzającego "na trzeciego", ma prawo pytać go - w razie odmowy przyjęcia mandatu - o jego warunki materialne, rodzinne i osobiste. Dane te policjanci umieszczają we wniosku o ukaranie, kierowanym do sądu grodzkiego.
Komu jednak tego rodzaju szczegółowe informacje o stanie majątkowym są potrzebne? Czy są one w ogóle potrzebne sądom? - pyta dziennik.
Sędziego wymierzającego grzywnę za wykroczenie drogowe nie wiążą kwoty zawarte w taryfikatorze mandatów karnych. Sąd samodzielnie ocenia wysokość ewentualnej grzywny za wykroczenie i z urzędu bada m.in. stan majątkowy, dochody i możliwości zarobkowe sprawcy wykroczenia. Tłumaczenie się przed policjantami lub strażnikami z wysokości swoich dochodów wydaje się więc pozbawione większego sensu - uważa "Gazeta Prawna".(PAP)