Policjant, który wyniósł Frasyniuka, awansował o dwa szczeble. "To nagroda"

Policjant, który użył siły wobec Władysława Frasyniuka i go legitymował, został dowódcą drużyny awansując z drugiej do czwartej grupy określającej wysokość pensji – ustaliła Wirtualna Polska. Rzecznik Komendanta Stołecznego potwierdza te ustalenia, ale zaprzecza, że awans był nagrodą za interwencję wobec Frasyniuka.

Policjant, który wyniósł Frasyniuka, awansował o dwa szczeble. "To nagroda"
Źródło zdjęć: © Forum
Grzegorz Łakomski

Władysław Frasyniuk był jedną z kilkudziesięciu osób, które 10 czerwca 2017 r. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie próbowały zablokować przejście uczestnikom miesięcznicy smoleńskiej. Frasyniuk został wówczas usunięty siłą z ulicy i wylegitymowany.

Ze źródeł w policji Wirtualna Polska dowiedziała się, że jeden z policjantów, który wynosił Frasyniuka, a potem go legitymował w nagrodę awansował o dwie tzw. grupy zaszeregowania określające wysokość pensji funkcjonariuszy - z drugiej do czwartej. To oznacza, że jego pensja wzrosła z ok. 2,5 tys. zł do 3,1 tys. zł.

– To była nagroda za interwencję wobec Frasyniuka. Mógł sobie wybrać jednostkę, w której chce służyć i awansował na stanowisko dowódcy drużyny – mówi nasz informator.

O sprawę zapytaliśmy dwóch innych policjantów. Obaj przyznali, że nie każdy funkcjonariusz miałby szanse na taki awans. – To oczywista nagroda. Rzecz jasna w dokumentach nie będzie śladu, jaki był faktyczny powód awansu. Zawsze to może uzasadnić inaczej – powiedział Wirtualnej Polsce funkcjonariusz.

Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego, w odpowiedzi na nasze pytania wyjaśnił, że funkcjonariusz 24 lipca awansował ze stopnia starszego posterunkowego na sierżanta, a 1 października został mianowany dowódcą drużyny w oddziale prewencji w Warszawie. Rzecznik przyznał, że oznacza to wspominany awans z 2. do 4. grupy zaszeregowania.

Według niego teza o związku awansu z interwencją wobec Frasyniuka „mija się całkowicie z prawdziwymi powodami awansu bardzo dobrego policjanta, a podtrzymywanie jej będzie niczym innym niż manipulacją”.

Marczak zaznaczył, że funkcjonariusz został mianowany na stopień sierżanta 24 lipca 2017r. w dniu Święta Policji, o co jego dowódca wnioskował pismem z 6 czerwca, co „jasno wskazuje, że mianowanie na wyższy stopień nie ma żadnego związku z realizacją działań w ramach zabezpieczenia zgromadzeń 10 czerwca 2017r.”.

Podkreślił, że policjant został mianowany na dowódcę drużyny 1 października 2017 r., co miało na celu wzmocnienie „obsady kadrowej w kompanii”.

Pytany o uzasadnienie awansu Marczak odpowiedział: „Z uzasadnienia wynika, że wymieniony dał się poznać jako funkcjonariusz zdyscyplinowany i sumienny. Z powierzonych zadań i obowiązków wywiązuje się odpowiedzialnie. Osiąga bardzo dobre wyniki w służbie. Wielokrotnie brał udział w różnego rodzaju zabezpieczeniach imprez i uroczystości, wykazując się dużym zaangażowaniem i samodzielnością”.

Władysław Frasyniuk w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że nie jest zaskoczony awansem policjanta. – Trzeba karmić dłoń, którą się podnosi na obywatela. Mam postawiony zarzut o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy. Dwóch policjantów zeznawało. Być może to jeden z nich – zastanawia się były opozycjonista z czasów PRL-u. - Wolność polskich obywateli próbuje się spacyfikować na rożne sposoby. Jarosław Kaczyński ogranicza wolność zgromadzeń - dodał.

Wydarzenia z 10 czerwca zeszłego roku można zobaczyć na zamieszczonych w internecie filmach. Na pierwszych z nich widać policjantów, którzy niosą Frasyniuka.

Na drugim jeden funkcjonariusz, ten który potem awansował, go legitymuje.

- Tamta władza miała w du... prawo, ta władza ma w du... prawo, ja też mam w du... prawo . Niech pan się uśmiechnie do kamery, bo kiedyś będą szukać pana – mówił do mundurowego Frasyniuk. - To nie jego wina. Wykonuje polecenia - mówił do funkcjonariusza, który poprosił o podanie imienia i nazwiska.

Frasyniuk przedstawił się jako Jan Józef Grzyb, jednak policjant nie dał się zwieść i dopytał o prawdziwe dane. – Skąd pan wie, że nie nazywam się Jan Józef Grzyb? – pytał były opozycjonista. – Chociażby dlatego, że pańscy krzyczeli "zostawcie Władka" – odpowiedział policjant.

Na początku lipca były opozycjonista usłyszał zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (570)