Policjanci bez zarzutu w tzw. aferze dializowej?
Nie stwierdzono uchybień w pracy łódzkich
policjantów przy tzw. aferze dializowej - wynika z wewnętrznego
śledztwa przeprowadzonego na zlecenie komendanta wojewódzkiego
policji w Łodzi. Śledztwo zostało wszczęto po doniesieniach mediów, które sugerowały, że w trakcie dochodzenia policja "popełniła rażące błędy i podała nieprawdziwe informacje".
04.11.2003 | aktual.: 04.11.2003 16:30
W sierpniu został zatrzymany ordynator oddziału dializ szpitala im. Kopernika w Łodzi Janusz F., któremu zarzucono narażenie pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu. Według policji, mężczyzna miał ułatwiać swojej znajomej Marii T. wygrywanie przetargów na dostarczanie środków do produkcji płynu do dializ.
Policja poinformowała również, że kobieta kupowała środki czwartej klasy czystości, które następnie były przepakowywane i sprzedawane jako środki medyczne pierwszej klasy, służące do produkcji płynu podawanego pacjentom.
"Nasze postępowanie potwierdziło, że w pracy policjantów nie stwierdzono uchybień. Uznano też, że wszczęcie śledztwa było uzasadnione, a zebrany materiał dowodowy pozwalał na przedstawienie zarzutów podejrzanym" - powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi podinspektor Witold Kozicki.
Dodał, że policja przyznaje, iż jedynie informacja o klasie czystości środków chemicznych była nieprawdziwa, bo wynikała ze złej interpretacji przepisów.
Kilka dni po ujawnieniu sprawy dyrektor łódzkiego szpitala zapewniał, że nie ma i nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia pacjentów dializowanych w tym szpitalu. Miały to potwierdzić badania przeprowadzone na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego i szpitala. Powtórzył to w połowie października na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Zdaniem prokuratury, były podstawy do przedstawienia podejrzanym zarzutów. Śledztwo jest prowadzone w sprawie narażenia zdrowia i życia pacjentów i nieprawidłowości przy przetargach. Przesłuchiwani są kolejni świadkowie.
Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że substancja chemiczna wchodząca w skład płynu do dializ była przygotowywana w warunkach niespełniających reżimu sanitarnego.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek powiedziała w rozmowie z PAP, że trzecie badanie próbek zabezpieczonych przez prokuraturę wykazało, że "zostały w nich wykryte substancje dyskryminujące je pod kątem stosowania w lecznictwie".
Dyrektor szpitala nie chce komentować tych informacji. Jak się dowiedziała PAP, prawie 60 lekarzy pracujących w szpitalu wystosowało list otwarty z prośbą o zaprzestanie pisania o "sprawie dializowej" do momentu zakończenia przez prokuraturę śledztwa.
"Nie chcemy przesądzać, czy ktoś jest winny, czy nie. Nie chcemy też ukrywać prawdy, ale po każdej publikacji na temat 'afery dializowej' widzimy jak bardzo zmieniają się nastroje naszych pacjentów, jak bardzo to przeżywają. Poczekajmy więc z ferowaniem wyroku do zakończenia śledztwa" - napisali.(iza)