Policja znalazła list w mieszkaniu nauczycielki
Policja odnalazła w mieszkaniu podejrzewanej o zabójstwo 11-letniego ucznia nauczycielki list. Ze źródeł zbliżonych do śledztwa wiadomo, że w liście napisała, iż 11-latek stanowi przeszkodę dla jej związku z ojcem chłopca.
Do tragedii doszło w gabinecie lekarskim w czasie przerwy po drugiej lekcji, w środę około godziny 10. Policjanci nie podają szczegółów zdarzenia. Wiadomo, że 38-letnia Mariola M. wzięła od woźnej klucz do gabinetu mówiąc, że chce się zważyć. Przez innego ucznia wezwała tam Piotra. Po pewnym czasie wybiegła stamtąd, a chłopca znaleziono we krwi. Chłopiec miał ranę szyi i przeciętą tętnicę. Świadkowie opisywali, że na podłodze było bardzo dużo krwi.
Po południu policja odnalazła w mieszkaniu Marioli M. list "o treści osobistej" adresowany najprawdopodobniej do ojca chłopca. Policja podaje, że "wnosi on nowe elementy do motywu zdarzenia". Ze źródeł zbliżonych do śledztwa wiadomo, że napisano w nim iż 11-letni Piotr stanowi przeszkodę dla związku kobiety z jego ojcem.
To nie jest dowód kluczowy dla tej sprawy. Przede wszystkim nie wiemy, kiedy ten list został napisany i czy zdarzenie ma z nim bezpośredni związek - powiedziała Maria Kubajewska, rzecznik prasowy podlaskiej policji. Dodała, że na miejscu tragedii policja zabezpieczyła bardzo dużo ważnych dla śledztwa śladów.
Kilkoro dzieci mówiło mediom, że na własne oczy widziały, jak kobieta wybiega z budynku z zakrwawionymi rękami, mogła mieć nawet nóż w ręce. Z tych samych relacji wynika, że drzwi do gabinetu były zamknięte. Wyłamał je nauczyciel wychowania fizycznego. Za drzwiami ujrzał Piotra w kałuży krwi. Czwartoklasista zmarł, zanim przyjechało pogotowie.Po południu zwłoki chłopca zostały zabrane do białostockiego zakładu medycyny sądowej.
Policja nie wyklucza, że zbiegła nauczycielka mogła popełnić samobójstwo. (an)