Policja znalazła klucz do rozwiązania sprawy Olewnika?
Policjant, który był na imprezie u Krzysztofa Olewnika dzień przed jego porwaniem, ma zarzut handlu bronią. Zdaniem pełnomocnika rodziny Olewników, może mieć to związek ze sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa. Czy broń jest więc kluczem do rozwiązania zagadki tej tajemniczej śmierci? - pyta "Rzeczpospolita".
Gazeta donosi, że prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika wpadli na trop, który może rzucić na nią nowe światło. Zdobyli dowody, że płocki policjant Andrzej P., uczestnik imprezy u Olewnika, handlował bronią i że wydawał pozwolenia na nią ludziom powiązanym z przestępcami. Kilkanaście dni temu postawiono mu zarzuty. Łącznie 13. P. nie przyznaje się do winy.
Jeden ze śledczych mówi "Rzeczpospolitej", że "wiele wskazuje na to, że w Płocku istniał układ". Czy to on stał za porwaniem Olewnika? Także detektyw Krzysztof Rutkowski zeznał przed komisją śledczą, że w tej sprawie "chodziło o handel bronią". Czy broń jest więc kluczem do rozwiązania zagadki śmierci syna biznesmena?
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 roku. Po porwaniu sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną Olewnika, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.