Policja zgubiła dane pacjentów krakowskiej lekarki?
Zniknął notes z nazwiskami pacjentów i terminami zabiegów znanej krakowskiej mikrochirurg Anny Chrapusty. Policja zabrała go w grudniu 2008 r. podczas przeszukania mieszkania lekarki, jako dowód rzeczowy. I słuch o nim zaginął. Prokuratura Okręgowa w Krakowie prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Anna Chrapusta jest podejrzana o wzięcie kilkunastu łapówek od pacjentów. Została zatrzymana 9 grudnia 2008 roku. Nie przyznała się do winy. Natomiast od początku śledztwa jej obrońca zabiegał o zwrot zarekwirowanego kalendarza. - To bardzo cenny notes, dlatego prosiliśmy prokuraturę chociaż o jego ksero - mówi Stanisław Kłys, adwokat Anny Chrapusty. Śledczy się jednak nie zgodzili. - Teraz się okazuje, że gdzieś przepadł - dodaje Kłys.
Jak się okazuje, zaginąć miały również inne dokumenty Anny Chrapusty. To wyniki badań do pracy habilitacyjnej na Uniwersytecie Jagiellońskim, skorowidz rozliczeń finansowych i pisemne opracowanie grantu. - Zguby zgłosiła nam pani doktor - przyznaje Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka prasowa krakowskiej prokuratury.
Przypomnijmy, że pacjenci mieli kłopoty z kontaktem z panią doktor po jej zatrzymaniu. Usiłował do niej dotrzeć m.in. mężczyzna, któremu przyszyła wyrwany palec. Palec zaczął krwawić, a nikt inny nie potrafił pomóc pacjentowi. Lekarki rozpaczliwie poszukiwali również rodzice dwuletniej poparzonej Marysi, której dr Chrapusta wszczepiła integrę. Rana zaczęła się mazać. W tym czasie Chrapusta nie miała telefonu ani notesu, bo zabrali jej go śledczy.
Dochodzenie prokuratorskie w sprawie zguby dotyczy okresu od zatrzymania lekarki do 29 marca 2009 r., kiedy to podczas oglądania pudeł z dowodami Chrapusta zauważyła, że brakuje niektórych dokumentów.
Gdzie wtedy były pudła? - Na policji - odpowiada Marcinkowska. Podczas wcześniejszych oględzin dowodów, w lutym i na początku marca, nie było prokuratora ani pani doktor. Uczestniczyli w nich tylko mąż i ojciec lekarki.
Czy potem dowody trafiły do Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze, która początkowo prowadziła śledztwo? - To badamy - mówi Marcinkowska.
Według śledczych, wewnętrzne postępowanie w sprawie zguby przeprowadziła policja. - Nie było jednak wniosków o kary dyscyplinarne, o czym nas poinformowano na piśmie. Niezależnie od tego, przesłuchaliśmy już kilku policjantów - dodaje rzeczniczka.
Tymczasem policja zaprzecza tym doniesieniom. - Żadnego postępowania nie było! A o śledztwie nic nie wiem - mówi Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Dochodzenie w sprawie zguby miało się skończyć 28 listopada, ale już wiadomo, że zostanie przedłużone.