Ksiądz zatrzymany. Śledczy zarzucają nieumyślne spowodowanie śmierci
Ksiądz z diecezji sosnowieckiej, w którego mieszkaniu zmarł młody mężczyzna, został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Duchowny odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Ksiądz Krystian K. z diecezji sosnowieckiej został zatrzymany przez policję i doprowadzony do prokuratury. Usłyszy rozszerzone zarzuty, w tym nieumyślne spowodowanie śmierci młodego mężczyzny, który zmarł w jego mieszkaniu w marcu 2024 r. i posiadanie znacznych ilości narkotyków - podała Polska Agencja Prasowa.
Nowe zarzuty i możliwy areszt
Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Północ rozważa wniosek o aresztowanie księdza.
- Uzyskaliśmy cały planowany materiał dowodowy. Lada moment ma odbyć się czynność uzupełnienia i zmiany zarzutów podejrzanemu - powiedział w czwartek w rozmowie z PAP szef prokuratury Zbigniew Pawlik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump chce przejąć Grenlandię. "To powinno otrzeźwić duński rząd"
- Zebrany materiał dowodowy wskazuje na to, iż zgon pokrzywdzonego spowodowany był działaniem podejrzanego i wynikał z podania pokrzywdzonemu różnych środków - dodał prokurator.
W marcu 2024 r. księdzu Krystianowi K. przedstawiono zarzut z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, gdyż znaleziono przy nim 3,55 grama mefedronu. Badania wykazały, że był pod wpływem tego środka. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Miał odpowiadać z wolnej stopy.
- Zmieniamy też zarzuty w zakresie narkotyków, gdyż okazało się, że były one w takiej czystości, że pozwoliłyby odurzyć kilkadziesiąt osób, co skutkuje koniecznością postawienia zarzutu posiadania znacznej ilości takich środków - wyjaśnił w czwartek prok. Pawlik.
- Wiadomo też, że ksiądz, zanim wezwał pogotowie, wybiegł w domu i wyrzucił w krzaki butelkę, w której była substancja o nazwie 1,4-butanodiol. Nie jest ona zabroniona, ale ma działanie podobne do narkotyków - powiedział prokurator.
Prokuratura zarzuca księdzu Krystianowi K. popełnienie jeszcze jednego przestępstwa, jednak treści tego zarzutu śledczy nie zdradzają, tłumacząc to dobrem pokrzywdzonego. Śledczy nie zdradzają też więcej szczegółów sprawy - wniosła o to rodzina zmarłego.
Diecezja sosnowiecka informowała, że ksiądz, w którego mieszkaniu rozegrała się tragedia, był rezydentem w parafii – miał prawo do zamieszkiwania w niej, nie był w niej proboszczem ani wikariuszem. W diecezji pełnił funkcję sędziego sądu biskupiego. Po tragedii decyzją administratora diecezji został zawieszony w pełnieniu tej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy.
Czytaj także: