Policja: użyto siły fizycznej wobec osób rzucających się pod koła
Policja nie użyła gazu łzawiącego wobec protestujących, którzy utrudniali opuszczenie terenu parlamentu przez kolumnę aut m.in. z władzami PiS. - To była świeca dymna rzucona przez jedną z osób protestujących - wskazał rzecznik Mariusz Mrozek z komendy stołecznej.
Przed Sejmem doszło do szarpaniny między demonstrującymi a policjantami blokującymi dostęp do samochodów opuszczających teren parlamentu. Blokujący wyjazd pojazdów, rzucali się w ich kierunku ale byli skutecznie odsuwani przez policjantów.
Przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji i niektóre media informowali w mediach społecznościowych, że policja użyła gazu łzawiącego wobec zgromadzonych przed Sejmem. Samochody z premier Beatą Szydło i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim wyjechały z terenu Sejmu, chronione przez szpaler policji. Parlamentarzyści PiS próbowali wyjechać późnym wieczorem, ale ich samochody blokowali uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony Demokracji.
- Policjanci użyli tylko i wyłącznie siły fizycznej żaden inny środek przymusu nie został użyty - zaznaczył rzecznik KSP wskazując, że są to działania zgodne z prawem. Dym, który był widoczny na zdjęciach i filmikach rozpowszechnianych drogą internetową pochodził ze świecy dymnej rzuconej przez jednego z protestujących.
Około północy zgromadzenie zostało rozwiązane - wyjaśniał Mrozek i wskazał,że policja siłą powstrzymała tylko te osoby, które kładły się pod samochody, zaś od strony protestujących została rzucona świeca dymna i race.