PolskaPolicja przeprasza dziennikarzy

Policja przeprasza dziennikarzy

Policja przeprasza dwóch dziennikarzy TV4,
których domy przeszukała w związku z kradzieżą z gabinetu członka
zarządu ds. finansowych PKN Orlen, Pawła Szymańskiego. W
listopadzie zeszłego roku złodzieje zabrali stamtąd m.in.
palmtopa. Dziennikarze byli zatrzymani - jak się okazało -
niesłusznie. Sprawcy przestępstwa nadal są poszukiwani.

13.02.2006 | aktual.: 13.02.2006 21:22

"Policjanci jednego z posterunków, prowadzący tę sprawę nie dokonali szczegółowej analizy zebranych materiałów i zbyt pochopnie podjęli czynności procesowe wobec dziennikarzy Piotra Owczarskiego i Roberta Wiącka. W związku z tym przepraszamy tych Panów" - napisał w oświadczeniu przekazanym rzecznik prasowy płockiej policji Mariusz Gierula.

Dodał, iż w celu wyjaśnienia sprawy oraz ustalenia osób, które doprowadziły do zaistnienia tej sytuacji, komendant miejski policji polecił przeprowadzić stosowne postępowanie i w przypadku potwierdzenia faktu naruszenia dyscypliny służbowej wyciągnąć wnioski dyscyplinarne wobec winnych funkcjonariuszy.

"Gazeta Wyborcza" napisała, że w związku z prowadzonym śledztwem w sprawie kradzieży z PKN Orlen policjanci otrzymali z płockiego koncernu spis osób, które były w biurowcu spółki, ale z dnia poprzedzającego dzień kradzieży.

"Pomyłka była istotna - w tym dniu na terenie zakładu odbyła się bowiem uroczystość otwarcia nowej spółki-córki Orlenu. Na imprezie było kilkadziesiąt osób, wśród nich - Wiącek i Owczarski. Wzrostem mniej więcej pasowali do nagranych (przez kamery) w biurowcu złodziei. (...) Po kilkugodzinnym przesłuchaniu dziennikarzom przypomniało się jednak, co robili 18 listopada 2005 roku. Byli w Kielcach, w komendzie wojewódzkiej policji. Nagrywali czołówkę do programu w TV4. Przy nagraniu pracowało z nimi kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Tylko dzięki temu alibi prokuratura nie wystąpiła o tymczasowe aresztowanie reporterów" - podała gazeta.

Do kradzieży doszło 18 listopada 2005 roku - dwóch złodziei, ubranych na sportowo, dostało się wtedy do chronionej siedziby PKN Orlen w Płocku. Z gabinetu Szymańskiego, gdzie spędzili kilka minut, zabrali prawo jazdy, portfel, kilka kart kredytowych oraz palmtopa.

Według rzecznika prasowego płockiego koncernu Dawida Piekarza, kradzież miała charakter rabunkowy. W gabinecie nie było na wierzchu żadnych dokumentów - te poszkodowany miał przy sobie, zaś w telefonie nie było istotnych informacji. Fakt ten, jak i skorzystanie przez sprawców ze skradzionej karty bankomatowej upewniają nas o rabunkowym motywie tej kradzieży - wyjaśnił Piekarz.

Przyznał, iż zaraz po wykryciu kradzieży o fakcie została powiadomiona policja, a służby PKN Orlen odpowiedzialne za bezpieczeństwo sprawdziły gabinet pod kątem bezpieczeństwa informacji, w tym szafy z dokumentami, plomby, możliwość instalacji podsłuchu, zgodnie z obowiązującymi w spółce procedurami.

Według danych płockiego koncernu, w dniu dokonania kradzieży w budynku spółki nie odbywała się żadna impreza publiczna, a wejścia osób z zewnątrz rejestrowane były zgodnie z procedurą obejmującą wylegitymowanie i wydawanie magnetycznego identyfikatora - tak też mogło być w przypadku sprawców kradzieży, którzy poddani zostali prawdopodobnie rutynowej kontroli, a uchybienia dopuścił się jeden z pracowników spółki.

Pracownik spółki, gdy przyjmuje osobę z zewnątrz, ma obowiązek odebrania jej z recepcji i odprowadzenia tam po spotkaniu. Dotyczy to również sporadycznych przypadków, gdy goście wchodzą do budynku poza pełną ewidencją bez pobrania identyfikatora, ale w towarzystwie pracownika firmy. Prawdopodobnie w tym przypadku pracownik nie dopełnił powyższego obowiązku. Niemniej, który pracownik zawinił, będzie można ustalić po wykryciu sprawcy przez policję - powiedział rzecznik prasowy płockiego koncernu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)