Policja odbiła trzylatka z rąk pijanego tatusia
Pijany tatuś beztrosko biesiadował u swoich znajomych w Pabianicach i za żadne skarby nie chciał oddać zaniepokojonej mamie 3-letniego synka. Doszło do awantury. Do akcji wkroczyli policjanci.
Zgodnie z umową między konkubentami, którzy nie mieszkają razem, ale mają wspólne dziecko, 41-letni Wojciech M. wziął do siebie na weekend synka Nikodema. Gdy weekend dobiegał końca, a mężczyzna nie odwoził dziecka do matki Sylwii F., ta zaczęła się martwić o los synka.
Zadzwoniła do konkubenta z prośbą o wyjaśnienia, ale w słuchawce usłyszała jedynie bełkotliwy, wyraźnie podpity głos - jak twierdzą policjanci - z którego wynikało, że Wojciech M. nie ma najmniejszego zamiaru oddać synka matce.
- Kobieta skontaktowała się telefonicznie z kolegami Wojciecha M., od których dowiedziała się, że przebywa on z dzieckiem u znajomych w kamienicy przy ulicy Pułaskiego w centrum miasta - mówi młodszy aspirant Joanna Szczęsna z Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
W niedzielę wieczorem Sylwia F. poszła pod wskazany adres, aby odzyskać Nikodema, ale została przegoniona przez kompanów konkubenta. Właściciele mieszkania nawet nie wpuścili jej do środka. Nawet nie mogła zobaczyć Nikodema, aby przekonać się, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo.
Widząc, że sama nic nie wskóra, kobieta wezwała na pomoc policjantów z Komendy Powiatowej w Pabianicach, którzy weszli - tym razem bez żadnego oporu ze strony domowników - do mieszkania i zastali w nim m.in. zapłakanego 3-latka.
- Na szczęście dziecku nic się nie stało, było całe i zdrowe, tak że interwencja lekarza okazała się zbyteczna - zapewnia Joanna Szczęsna.
Gorzej było z tatusiem, który miał aż 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Wojciech M. został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań w Pabianicach, w której przebywał aż do wytrzeźwienia.
Wczoraj podczas przesłuchania policjanci postawili mu zarzut niewłaściwej, bo w stanie wskazującym na znaczne spożycie alkoholu, opieki nad dzieckiem. Jest to wykroczenie, za które grozi grzywna lub nagana. O tym, jak zostanie ukarany 41-latek, zadecyduje Sąd Rejonowy w Pabianicach.