PolskaPolicja: nie obserwujemy Anny Stokłosy

Policja: nie obserwujemy Anny Stokłosy

Rzecznik pilskiej policji zdementował doniesienia "Naszego Dziennika", jakoby funkcjonariusze mieli obserwować Annę Stokłosę. Gazeta napisała, powołując się na informacje pilskiego policjanta, że żona byłego senatora była pod obserwacją policjantów, a ci stracili z nią kontakt.

14.02.2007 11:40

Rzecznik pilskiej policji Sebastian Chabowski zapewnia, że pilska policja nie interesowała się Anną Stokłosą w sposób, w jaki opisała to gazeta.

Na temat publikacji prasowych nie wypowiadają się przedstawiciele biura prasowego Komendy Głównej Policji. Krzysztof Hajdas oświadczył, że informacji może udzielać jedynie prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga. Jej rzeczniczka Renata Mazur podkreśliła, że Anna Stokłosa nie jest osobą podejrzaną w sprawie, dlatego też w żaden sposób nie była zobligowana do informowania organów ścigania o miejscu swojego pobytu. Zastrzegła jednocześnie, że zainteresowanie policji jej osobą może być brane pod uwagę jedynie w kontekście poszukiwania Henryka Stokłosy.

Anny Stokłosy nie widziano firmie i w rodzinnym Śmiłowie od tygodnia.

Henryk Stokłosa jest podejrzany o oszustwa podatkowe. Gdy zniknął - ponad miesiąc temu - wystosowano za nim międzynarodowy list gończy. Były senator w latach 1989-2005 jest podejrzewany przez prokuraturę o to, że uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe, dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także sędzią z Poznania. Majątek tego jednego z najbogatszych Polaków jest wyceniany na 950 milionów złotych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)