Policja: dwa morderstwa w dwa dni - to przypadek
Mieszkańcy Warszawy od dwóch dni żyją w strachu. Wczoraj rano na parkingu przed warzywniakiem w Wawrze zastrzelono jednego z założycieli mafii pruszkowskiej – Zbigniewa Z. Zginął z rąk mężczyzn przebranych w odblaskowe kombinezony i kaski. Wyglądem przypominali zwykłych robotników. Dzisiaj, w innej stołecznej dzielnicy – na Mokotowie znaleziono w pubie martwą barmankę. W nocy ktoś postrzelił ją w głowę. Na razie nie znane są motywy zbrodni.
18.10.2006 16:55
Sprawcy jednego i drugiego morderstwa są na wolności. Do pościgu za oprawcami Zbigniewa Z., ps. Balbin policja użyła śmigłowca. Zablokowała pobliskie drogi. Bezskutecznie. Poszukiwanie mordercy barmanki jest mniej spektakularne. Z wstępnych ustaleń policji, wynika, że w pubie w chwili śmierci kobiety – ok. 1 w nocy, najprawdopodobniej nie było nikogo. Właściciel lokalu znalazł kobietę dwie godziny później.
Czy to oznacza, że stolica jest niebezpiecznym miastem? Podinsp. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji zdecydowanie zapewnia, że nie. Podkreśla, że w tym roku odnotowano o wiele mniej zabójstw, niż w ubiegłym. W ciągu trzech kwartałów popełniono w stolicy 16 zabójstw, a w analogicznych miesiącach zeszłego roku było ich 39. To, że wczoraj i dziś dokonano morderstw jest zwykłym zbiegiem okoliczności. Dane statystyczne wskazują spadek tego rodzaju przestępstw, więc nie wysnuwałbym wniosków, że w Warszawie żyje się niebezpiecznie. Wręcz przeciwnie, wykrywalność zabójstw w stolicy jest jedną z wyższych ze wszystkich kategorii. Sprawcy starają się być sprytni, ale nam większość z nich udaje się ująć bardzo szybko - mówi rzecznik.
Dodaje, że najmniej jest zabóstw na zlecenie lub związanych z porachunkami gangsterskimi. W tym roku doszło do dwóch takich przypadków. Najwięcej jest zabóstw na tle rodzinnym. Często mąż zabija żonę czy dziecko a konkubent konkubinę. Do tego dochodzi wątek alkoholowy - podsumowuje Sokołowski.
Najgłośniejszymi przykładami warszawskich strzelanin ostatnich lat było morderstwo 26-letniego Konrada O. ps. Obój – wiceszefa grupy nowodworskiej w 2004 roku. Egzekucji dokonano w Szpitalu Bielańskim w obecności pacjentów. Sprawcy już wcześniej próbowali zabić mężczyznę. Trafił on do szpitala po tym, jak postrzelili go w ogródku piwnym na Stadionie Olimpii.
Do podobnego incydentu doszło w maju 2002 roku. W strzelaninie w warszawskim centrum handlowym Klif w jednym z barów na oczach prawie stu osób zastrzelono dwóch gangsterów, a trzeci został ranny. Czwartego z nich, Tomasza S., zastrzelono kilka miesięcy później na stacji benzynowej w Warszawie.
W tym samym roku niedaleko w Warszawy – na plaży w Wyszkowie bandyci zabili dwóch gangsterów. Podczas strzelaniny zranili jedną z plażowiczek. Mniej szczęścia miała przypadkowa ofiara innego incydentu również w pobliżu stolicy. W lutym 2003 roku w jednym z pruszkowskich zakładów fryzjerskich przypadkowo zginęła spodziewająca się dziecka właścicielka salonu. W jej zakładzie mordercy chcieli zabić Krzysztofa B. powiązanego z gangiem „Mutanta”.
Natomiast rok temu na warszawskim Ursynowie doszło do strzelaniny na siłowni. Postrzelono Wojciecha S., ps. Szela - znanego członka tzw. gangu mokotowskiego.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl