Policja chroni szkołę przed uczniami
Po dramatycznym apelu nauczycieli jednej z berlińskich szkół średnich, nie potrafiących poradzić sobie z agresywnymi uczniami, władze stolicy Niemiec skierowały policję do ochrony placówki.
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 14:27
Obecność sześciu umundurowanych funkcjonariuszy ma przeciwdziałać aktom przemocy w szkole Ruetli w zachodnioberlińskiej dzielnicy Neukoelln. Policjanci oferują uczniom pomoc w rozwiązywaniu konfliktów. Zrezygnowano z zapowiadanego wcześniej kontrolowania uczniów wchodzących do szkoły. Od przyszłego tygodnia do pracy w szkole skierowanych zostanie dwóch pracowników socjalnych oraz dwóch psychologów.
Minister oświaty Berlina Klaus Boeger powiedział po wizycie w szkole, że nadzieja, iż policja będzie w stanie rozwiązać problemy szkolne jest "iluzoryczna". Nie istnieją szybkie rozwiązania - zastrzegł. Boeger przyznał, że Berlin ma problemy z integracją obcokrajowców. Podobne problemy mają nauczyciele w ponad 50 berlińskich szkołach - dodał.
Z 224 uczniów uczęszczających do szkoły Ruetli tylko 17 procent stanowią Niemcy. Reszta to dzieci imigrantów - głównie Turcy i Arabowie.
Szkoła Ruetli należy do tzw. szkół głównych (Hauptschule), znajdujących się na najniższym szczeblu w systemie niemieckich szkół średnich. Jej ukończenie uprawnia do nauki zawodu bez możliwości zdania matury i podjęcia studiów. Szkoły główne są dziś szkołami dla młodzieży przegranej, nie mającej żadnych perspektyw - powiedział przedstawiciel związku zawodowego nauczycieli (GEW) Norbert Gundacker.
Niemiecka prasa publikuje podpisany przez wszystkich nauczycieli apel do władz Berlina z prośbą o pomoc. Jesteśmy bezradni - stwierdzają pedagodzy, wskazując na rosnącą agresywność młodzieży i brak respektu dla dorosłych. List wysłali 28 lutego, jednak dopiero teraz przedostał się do prasy.
Nauczyciele skarżą się, że uczniowie otwierają drzwi kopnięciem, odpalają petardy i obrzucają personel szkoły rÓżnymi przedmiotami. Niektórzy pedagodzy nie wchodzą do klas bez telefonu komórkowego, aby w razie potrzeby szybko sprowadzić pomoc.
Zamiast nauką, uczniowie zajęci są "organizowaniem" najnowszego modelu telefonu komórkowego lub zdobyciem ciuchów, które pozwolą im dopasować się do grupy. "Szkoła jest dla nich areną walki o zdobycie uznania" - czytamy.
Grono nauczycielskie opowiedziało się za likwidacją szkoły, jednak władze Berlina oświadczyły, że "nie poddadzą się".
Szkolny woźny powiedział dziennikowi "Bild", że co najmniej raz w tygodniu w szkole dochodzi do pojedynków na noże, głównie między Arabami i Turkami. Dzieci przynoszą do szkoły także pistolety - dodał.
Neukoelln należy do dzielnic z poważnymi problemami socjalnymi. Niemal co czwarty mieszkaniec tej części miasta to cudzoziemiec. Bezrobocie jest znacznie wyższe niż berlińska średnia wynosząca 18,5%.
Sytuacja w szkole Ruetli stanie się zapewne jednym z głównych tematów walki wyborczej o mandaty do berlińskiego parlamentu krajowego. Wybory do berlińskiego landtagu odbędą się 17 września. Kandydat CDU na burmistrza Friedbert Pflueger zarzucił rządzącej w stolicy Niemiec SPD brak sukcesów. Zapowiedział, że w przypadku swego zwycięstwa doprowadzi do deportacji agresywnych cudzoziemców.
Jacek Lepiarz