Policja bada sprawę wypadku dziecka na wyciągu w Beskidach
Policjanci badają sprawę wypadku dziecka, które zostało poważnie poranione, gdy korzystało z wyciągu narciarskiego w Korbielowie w woj. śląskie. Sprawdzany jest m.in. montaż wyciągu, jego odbiór techniczny i dokumentacja.
14.02.2013 | aktual.: 14.02.2013 19:31
- Zostanie powołany biegły. W sprawie wypadku będzie prowadzone postępowanie. Prowadzimy już czynności wyjaśniające - powiedział Paweł Roczyna z żywieckiej policji.
Do wypadku doszło w środę. Pięcioletni chłopiec, pod opieką instruktora narciarstwa, korzystał z przenośnika taśmowego, który dowozi narciarzy w rejon wyciągu orczykowego. W pewnym momencie przewrócił się i zahaczył rękawem o taśmę. Mechanizm zaczął wciągać jego ręce. Dziecko trafiło do szpitala ze złamaniami i zmiażdżeniami.
Zdaniem ekologów ze stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, wyciąg, na którym doszło do wypadku, w ogóle nie powinien działać, gdyż powstał nielegalnie. Zieloni już w grudniu alarmowali, że właściciel ośrodka Pilsko-Jontek rozbudowuje infrastrukturę bez zezwolenia. Informowali żywiecką prokuraturę i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.
- Inspektor nadzoru wstrzymał roboty dopiero 8 lutego, pomimo tego, że taśmociąg działał od początku sezonu narciarskiego. Inwestor świadomie go użytkował, przez co łamał prawo. Inspektor nadzoru budowlanego i policja mieli pełną wiedzę, że wyciąg na Pilsku działał niezgodnie z prawem, a mimo tego nie podjęli skutecznych działań - uważa rzecznik Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot Grzegorz Bożek.
Żywiecki inspektor nadzoru budowlanego Mirosław Folwarczny potwierdził, że budowa była samowolą, ale zarzut ekologów o braku skutecznych działań uznał za chybiony. Podczas styczniowej kontroli inspektorów taśmociąg bowiem nie działał. - Nie potrafię powiedzieć, co właściciel zrobił później. Nie zajmujemy się dopuszczaniem do ruchu urządzeń mechanicznych - wyjaśnił.
Dopuszczenie do eksploatacji wyciągów leży w gestii Transportowego Dozoru Technicznego. Przedstawiciele oddziału katowickiego przebywali na miejscu wypadku. Rzecznik tej instytucji Michał Dorobiński podkreślił jednak, że zgoda na użytkowanie wydana może zostać tylko w przypadku, gdy inwestycja jest w pełni legalna. W Korbielowie - co wynika ze słów szefa powiatowego nadzoru budowlanego - ten wymóg nie był spełniony.
Kierownik korbielowskiego ośrodka narciarskiego Marian Mizia poinformował, że nie istnieje żadna decyzja, która nakazywałaby wstrzymać działanie wyciągu. Szef wyciągów w ośrodku Edward Kudzia dodał zarazem, że spółka Linter z Wolbromia, która zaprojektowała i zrealizowała inwestycję, zapewniała, iż zgromadziła wszelkie atesty i pozwolenia. Przedstawicielka firmy powiedziała, że firma przekazała wszelkie dokumenty policji, która prowadzi postępowanie.
Zdaniem Pawła Roczyny z żywieckiej policji funkcjonariusze nie mieli podstaw do zamknięcia taśmociągu. Po doniesieniu ekologów jeszcze w grudniu wszczęli postępowanie w sprawie ewentualnych nieprawidłowości przy rozbudowie infrastruktury narciarskiej i gromadzą obecnie dokumenty i opinie.
Inspektorzy nadzoru budowlanego, wizytując w styczniu inwestycję, wydali postanowienie z warunkami, których spełnienie umożliwiłoby ewentualnie jej legalizację. Kierownik korbielowskiego ośrodka narciarskiego Marian Mizia zapewnił, że są one wdrażane.
Ośrodek na Pilsku jest jednym z największych w polskich górach. Posiada blisko 20 km tras narciarskich,
Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot działa, początkowo nieformalnie, od połowy lat 80. Zrzesza około 70 członków. Najważniejszym jej celem jest ochrona dzikiej przyrody. Realizuje go poprzez kampanie na rzecz cennych obszarów i gatunków. Organizacja angażuje się m.in. w ochronę Puszczy Białowieskiej, a także Tatr przed - jak to nazywa - presją biznesu narciarskiego na teren parku narodowego.