Polemika wokół wywiadu Prodiego dla "Die Zeit"
Tekstem wywiadu dla niemieckiego tygodnika "Die Zeit" premier Włoch Romano Prodi naraził się zarówno komunistom, stanowiącym skrajne skrzydło jego własnej koalicji rządowej, jak i pokonanej w wyborach prawicy, mimo iż w ostatniej chwili próbował - bezskutecznie - wprowadzić sprostowania łagodzące jego wypowiedzi.
09.06.2006 | aktual.: 09.06.2006 19:07
Włoscy komuniści stanowczo domagają się od premiera Prodiego wyjaśnień, dlaczego w wywiadzie określił ich mianem "folkloru", a prawica protestuje przeciwko twierdzeniu, że jego poprzednik, Silvio Berlusconi, "zniewolił Włochy".
Wywiad ukazał się z tymi kontrowersyjnymi sformułowaniami, mimo że tuż przed jego publikacją korektę usiłowała wprowadzić kancelaria premiera.
To pierwszy tak poważny konflikt w koalicji rządowej zaledwie kilka tygodni po jej utworzeniu.
W rozmowie z "Die Zeit" Prodi, odnosząc się do kłopotów, które towarzyszyły powstaniu niemieckiego rządu kanclerz Angeli Merkel, oraz do zawiązania koalicji we Włoszech z udziałem dziewięciu partii, powiedział: "Wydaje mi się, że u was (czyli w Niemczech) wszystko dzieje się ze znacznie większym wysiłkiem. My mamy tylko trochę więcej folkloru, partię Odnowy Komunistycznej, włoskich Komunistów. Ale wobec Lafontaine'a (Oskara - lewicowego polityka niemieckiego) to coś zupełnie nieszkodliwego".
Do ostatniej chwili - jak ujawniły włoskie media - kancelaria włoskiego premiera usiłowała doprowadzić do korekty tych słów, wyjaśniając, że miał on powiedzieć, iż dwie włoskie partie komunistyczne w porównaniu z Lafontaine'em są umiarkowane.
Liderzy włoskich komunistów nie kryją oburzenia. Przewodniczący Izby Deputowanych, do niedawna lider partii Odnowy Komunistycznej Fausto Bertinotti, domaga się natychmiastowych wyjaśnień i argumentuje, że wypowiedź ta bardzo osłabi wizerunek premiera.
Krytykują go także inni politycy komunistyczni. Nie czują się usatysfakcjonowani tym, że drugi dzień z rzędu zarówno szef rządu, jak i jego biuro prasowe zapewniają, że takie słowa nie padły i że Prodi uważa komunistów za cennych sojuszników.
Ogromne kontrowersje wywołała także zamieszczona w tym samym wywiadzie opinia na temat rządu Silvio Berlusconiego. Prodi oświadczył między innymi: "Ten kraj został w przeszłości zniewolony. Poprzedni premier robił to, co mu się żywnie podobało".
Rządy Berlusconiego określił mianem "postdemokratycznych". "Berlusconizm systematycznie zmieniał naród włoski, mentalność ludzi, ich wartości" - dodał w wywiadzie szef centrolewicowego rządu.
Tymczasem biuro prasowe premiera sprostowało w wydanej nocie, że nie użył on w wywiadzie słowa "zniewolił", lecz "przekształcił".
Tygodnik "Die Zeit", którego redaktorem naczelnym jest Włoch Giovanni Di Lorenzo, odrzucił to sprostowanie i opublikował wywiad - jak twierdzi- zgodnie z dokładnym zapisem całej rozmowy.
Centroprawicowa opozycja domaga się debaty parlamentarnej na temat niefortunnego wywiadu szefa rządu i zarzuca mu sianie nienawiści.
Najsurowiej wypowiedzi Romano Prodiego ocenił w piątek prawicowy dziennik "Libero", pisząc na pierwszej stronie, że to "najbardziej kretyński wywiad na świecie".
Sylwia Wysocka