Polak oskarżony o podpalenie w Czarnogórze pisze do Ziobry. "Boję się niesprawiedliwego procesu"
O pomoc do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i organizacji praw człowieka zwrócił się 27-letni Polak, który sądzony jest w Czarnogórze za spowodowanie pożaru. Dawid Szydło obawia się, że wyrok nie będzie sprawiedliwy. Ma też zastrzeżenia do sposobu prowadzenia procesu.
13.02.2018 | aktual.: 25.03.2022 13:00
Polak został zatrzymany pod koniec sierpnia w okolicach Baru, na południu Czarnogóry. Od początku twierdził, że rozpalił ognisko po tym, jak zgubił się w lesie, żeby zauważyli go ratownicy. Jak twierdzi, wykonywał polecenia pomagających mu ludzi. Powstał pożar, z którym strażnicy walczyli kilka dni. Straty oszacowano na trzy miliony euro.
Pochodzącemu z Chełmku koło Oświęcimia Dawidowi nie udało się przekonać czarnogórskiej prokuratury, że działał nieumyślnie. Grozi mu kara nawet czterech lat więzienia. Jego proces trwa.
Stracił pracę, nie może studiować
Mężczyzna uważa, że nie jest traktowany przez sąd w Czarnogórze sprawiedliwie. To dlatego napisał do ministra Ziobry, Beaty Szydło, prokuratora regionalnego w Krakowie Marka Woźniaka oraz do Amnesty International i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W liście, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", opisał swoje wątpliwości co do przebiegu rozpraw, ale także skandaliczne warunki, w jakich był przetrzymywany w czarnogórskim więzieniu.
"Boję się niesprawiedliwego procesu, który będzie rozwlekany w czasie, uniemożliwiając mi normalne funkcjonowanie. Boję się także niesprawiedliwego wyroku, który będzie kolejnym ciosem w tej już niełatwej dla mnie historii" - napisał Dawid Szydło. Opisał, że przez zatrzymanie został wyrzucony z uczelni i stracił pracę.
"Odgrywali scenki seksu"
"Chciałbym, by to wszystko skończyło się jak najszybciej i i bym mógł wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania” - napisał. Szczegółowo zrelacjonował też to, co przeżył w więzieniu: brak wody i środków opatrunkowych, spanie z pluskwami i gryzoniami.
"Wyrwano wszystkie sznurki ze spodni, paski, sznurówki z butów, zabrano szczoteczkę do zębów oraz większość kosmetyków. W tym
samym czasie dwóch lub trzech innych pracowników więzienia będących ze mną symulowało stosunek seksualny. Wyli, sapali,
jęczeli, odgrywając scenki seksu oralnego i analnego" - stwierdził w liście.
Uważa, że sędziowie, którzy rozpatrują sprawę nie są obiektywni, a część jego zeznań jest celowo pomijana. Stąd prośba o nadzór nad procesem ze strony organizacji obrony praw człowieka.