Polak mógł ująć bin Ladena? Oto finał tajnej operacji "Zen"
Przeprosin od prezydenta, premiera i MON żąda w pozwie Aleksander Makowski - ujawniony w 2007 r. w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych jako ich agent i główny uczestnik tajnej operacji "Zen" w Afganistanie, który miał mówić m.in. o możliwości ujęcia w niej Osamy bin Ladena.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył proces o ochronę dóbr osobistych Makowskiego. Żąda on przeprosin od pozwanych w trzech telewizjach i dwóch gazetach oraz symbolicznej złotówki. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce oddalenia pozwu. Sprawę odroczono do marca 2012 r.
Miano schwytać Osamę bin Ladena?
"Zen" była najbardziej sensacyjną sprawą ujawnioną w raporcie, upublicznionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Makowski miał mówić m.in. o możliwości ujęcia w niej Osamy bin Ladena.
Raport, sygnowany przez Antoniego Macierewicza jako szefa komisji weryfikacyjnej WSI, twierdził, że Makowski, który organizował osłonę żołnierzy w Afganistanie, dopuszczał się mistyfikacji. "W sprawie 'Zen' służby, działając na zlecenie hochsztaplera, okradały państwo polskie i były gotowe narazić polskich żołnierzy i zwierzchników sił zbrojnych na najwyższe niebezpieczeństwo i międzynarodową kompromitację" - napisano.
Według raportu WSI chciały wyłudzić od NATO wielomilionową nagrodę za rzekomą eliminację terrorystów. "Operacja 'Zen' była swoistym przykryciem do zupełnie innych działań, mających na celu odniesienie osobistych korzyści przez Makowskiego" - napisano w raporcie.
Zdaniem Macierewicza, już sama operacja "Zen" uzasadnia likwidację WSI. Krótko przed ujawnieniem raportu Radosław Sikorski odszedł z funkcji szefa MON w rządzie PiS. Uznał, że jego spór z Macierewiczem zagraża bezpieczeństwu polskich żołnierzy w Afganistanie - Sikorski chciał jego dymisji.
Ujawnienie akcji Sikorski nazwał "ciężkim błędem". - Niezależnie bowiem od ocen szans powodzenia, sam fakt jej prowadzenia miał być, zgodnie z poleceniem prezydenta RP, jedną z tych tajemnic stanu, które zabiera się do grobu - oświadczył. Według Sikorskiego, ewentualny sukces akcji "byłby tak ważny, że usprawiedliwiłby zaangażowanie osób wątpliwego autoramentu".
Sikorski: ujawnienie akcji ciężkim błędem
Sam Makowski - który w PRL rozpracowywał Radio Wolna Europa, był też zastępcą szefa wywiadu - oświadczył po upublicznieniu raportu, że ujawnienie akcji służy "jedynie organizacjom i osobom, przeciwko którym były skierowane".
Makowski powiedział, że w pozwie nie kwestionuje, iż był agentem WSI, ale organa państwa nie miały prawa tego ujawnić. Dodał, że nie popełnił żadnego przestępstwa, a jego współpraca nie wykraczała poza bezpieczeństwo wojska. Pomówieniem nazwał tezę, by podczas "Zen" chciano oszukać państwo. Podkreślił, że zdecydował się na pozew dopiero w tym roku, bo nie chciał zaszkodzić nikomu, kto z nim współpracował w Afganistanie.
Sprawa "Zen" była przedmiotem jednego ze śledztw, wszczętych w 2007 r. przez wojskową prokuraturę z zawiadomienia Macierewicza. Makowski powiedział, że nikt go nie przesłuchiwał.
Pełnomocnik Makowskiego mec. Piotr Dewiński powiedział sądowi, że kwestionuje oceny Prokuratorii Generalnej, by w sprawie nie chodziło o "prywatne działania" ówczesnego prezydenta i premiera (Jarosław Kaczyński kontrasygnował raport). Radca prokuratorii Marta Kęcka-Iwan powiedziała, że decydując o upublicznieniu raportu, Lech Kaczyński "działał jako prezydent RP, a nie jako osoba prywatna".
Sąd oddalił wnioski powoda o przesłuchanie m.in. Bronisława Komorowskiego i Sikorskiego. 13 marca sąd przesłucha Makowskiego.