Połączyło ich zamiłowanie do historii i… kotów. Osobliwa historia współpracy Kaczyńskiego z Macierewiczem
Historia relacji Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego jest szczególna. Kiedy Macierewicz był przed kilkudziesięcioma laty liderem i gwiazdą opozycji, Kaczyński zarzucał mu wodzowskie zapędy. W duchu marzył jednak o takiej pozycji, jaką miał wtedy Macierewicz.
W ciągu kilkudziesięciu lat Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński, niemal równolatkowie, zamienią się miejscami. Ich relacje, te polityczne i osobiste, pełne są zakrętów. W początkach demokratycznej Polski toczą spory jako liderzy swych ugrupowań – ZChN-u i PC. Podczas negocjacji w sprawie utworzenia rządu Olszewskiego Kaczyński chce, żeby szefem MSW został jego brat, Lech. Jak mówił w rozmowie z Teresą Torańską:
– Zamiast Macierewicza?
– Oj, wolałem Leszka. Tylko szybko się zorientowałem, że Leszka nie da się zrobić ministrem spraw wewnętrznych, bo zaciekle się będzie temu opierał Wałęsa. Macierewicz bowiem bardzo dbał wtedy o to, żeby być w dobrych stosunkach z Wałęsą, a Leszek – nie.
Ministrem, jak wiadomo, zostaje Macierewicz. Któregoś dnia jak zwykle siedzi do późnej nocy w swoim gabinecie. Odbiera telefon, dzwoni Kaczyński. W rynnie na jego domu siedzi kot. Nie jest to kot Jarosława. Przeraźliwie miauczy.
"Natychmiast trzeba go ratować, zrób coś, niech straż pożarna pomoże" – alarmuje Kaczyński. Macierewicz wysyła straż, która zdejmuje kota. Słabość do kotów ich łączy, choć – jak się wydaje – Kaczyński jest do nich bardziej przywiązany. Macierewiczowie też od zawsze mają koty. Obecnego znaleźli nieopodal chaty w Grywałdzie. Kiedy Macierewicz w 2007 roku wpuści do domu ekipę TVP, w nagraniu oprócz wnucząt będzie mu towarzyszyć właśnie kot.
W pewnej chwili futrzak wskakuje na kolana, a Macierewicz pospiesznie go zdejmuje i gwałtownie czyści spodnie od garnituru. Przy okazji opowiada dziennikarzom, że w czasach walki z komuną jego domowy kot "polował na ubeków", którzy pojawiali się na rewizje.
"Jest to człowiek niewątpliwie zręczny, wykształcony, sprawny intelektualnie, inteligentny i generalnie rzecz biorąc, wyrobiony politycznie, u którego w pewnym momencie kariery życiowej coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd" – opisuje Kaczyński Macierewicza w latach 90.
Narodowo-katolicki radykalizm Macierewicza jest wówczas Kaczyńskiemu całkowicie obcy. "Ich relacje były wtedy fatalne. Kiedyś mieliśmy jakąś kolację robić i Kaczyński powiedział, że jak Macierewicz będzie, to on do nas nie przyjdzie. Nie tolerował go, nie tolerował ZCHN-u, mieszania Kościoła do polityki. Miał ideę budowania chadecji, ale mu nie wyszło" – wspomina Julia Pitera. Spór między nimi jest zasadniczy. Kaczyński wspomina [w rozmowie z Teresą Torańską]:
_Mówił mi: "słuchaj, ty żeś wymyślił partię nowoczesną, w stylu zachodnioeuropejskim, odciętą od wszystkich bagaży polskiej tradycji z antysemityzmem i nacjonalizmem na czele, i ja się z tobą – generalnie rzecz biorąc – zgadzam, ale ty nie widzisz tego społeczeństwa". To społeczeństwo – tłumaczył mi – żyło 50 lat w stanie zamrożonym i jest jak gdyby z Sienkiewicza, a nie z końca XX wieku. […] _
Dalej mi mówił tak: "ja mam takie same poglądy jak ty w gruncie rzeczy, tylko ja widzę, że twój zamysł jest nierealny, ty ze swoją partią możesz w wyborach dostać osiem lub dziewięć procent, nie więcej, bo nikt więcej cię tutaj nie zrozumie, trzeba więc – by stworzyć partię masową – działać inaczej, trzeba podchodzić do tego społeczeństwa takim, jakie ono jest, i ewoluować w kierunku nowoczesności razem z nim".
Macierewicz już w 1992 roku namawia Kaczyńskiego do organizowania szerokiego bloku prawicy:
Ja nie wiem, czy on w to wierzył, czy nie. On być może wiedział, że ze mną właśnie tak trzeba rozmawiać, bo gdyby zaczął sprzedawać mi jakieś bajki endeckie, tobym go wyśmiał. Ale jeśli on był w stanie tak rozmawiać, to o czym to świadczy? Że on potrafi dostosować się do sytuacji i że umie myśleć, czyli nie jest człowiekiem całkowicie nieodpowiedzialnym .
Ta opowieść Kaczyńskiego z początku lat 90. mówi wiele o samym Macierewiczu, ale także o historii sporów na polskiej prawicy. Pokazuje cynicznego politycznego gracza, który jest przekonany, że polska tradycja i polska dusza to właśnie antysemityzm i nacjonalizm. Poglądy dostosowuje zaś do tej wizji. Do tego, co "społeczeństwo może masowo kupić". Nawet jeśli w głębi duszy ma zupełnie inne zdanie. Na tym właśnie polega istota politycznej gry Macierewicza. Przez wszystkie lata aż do dzisiaj.
Odwrócenie ról
Kaczyński idzie swoją drogą i w ciągu kilkunastu lat okazuje się, że to jednak on skuteczniej niż Macierewicz gromadził zwolenników. PiS powiększa elektorat, aż w 2005 roku wygrywa wybory. Skrajna prawica w stylu Macierewicza zupełnie się wtedy nie liczy, ląduje na obrzeżach polityki. Role się odwracają. Macierewicz w 2001 roku prosi o miejsce na listach PiS-u, ale do realnego sojuszu jeszcze daleko. Dopiero po zwycięstwie w 2005 roku Kaczyński zaprasza go do rządu – w charakterze likwidatora WSI.
Podobny wiek, fascynacja historią, brak przywiązania do materialnych wygód – to ich łączy. Macierewicz jest przy tym dużo bardziej niż Kaczyński obyty z nowymi technologiami, korzysta z komórki, Twittera. Ma prawo jazdy, posługuje się językami obcymi, potrafi usmażyć kalmary. Prezes PiS-u ma intelektualną słabość do Macierewicza. Antoni Mężydło pamięta uroczystość szkoły Rydzyka w Porcie Drzewnym, był jeszcze wtedy posłem PiS-u. "Siedzieliśmy przy stole. Antoni i Jarosław wzajemnie zaginali się z historii. Jarek z wielkim uznaniem chwalił wtedy, że Antka nie da się zagiąć z historii".
Macierewicz nie tylko historię zna, lecz także usiłuje ją pisać na nowo. "Sobotni kongres PiS-u najbardziej przypominał mi I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność. Podobne twarze, podobna formacja, podobne zatroskanie o Polskę". Zgodnie z nową wykładnią historiozoficzną PiS staje się jedynym prawowitym spadkobiercą "Solidarności".
"Dorobkowi ruchu oporu i Solidarności grozi zagłada. Zwycięstwo przyniesie nam zorganizowanie się wokół PiS-u. Bo etos Solidarności przetrwał głównie w działaniach PiS-u i wysiłkach Radia Maryja" – powie Macierewicz na konferencji z okazji 30. rocznicy założenia Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu.
"Piszcie swoją historię sami…"
Na sali najgłośniej klaszcze Jarosław Kaczyński. I jakby w odpowiedzi na mowę Macierewicza cytuje Piłsudskiego: "Piszcie swoją historię sami, bo inaczej napiszą inni i napiszą źle". Macierewicz buduje w ten sposób kolejny mit, oparty na prostym przekazie: PiS jak Solidarność. Nikomu nie przeszkadza, że zupełnie nie zgadza się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, choćby w ocenie Okrągłego Stołu. "Nie twierdzę, że skłonny jestem zgodzić się z tym, co mówi Antoni Macierewicz, przy całych jego zasługach" – przyznaje Lech Kaczyński.
Kilka lat później nieżyjący prezydent staje się głównym bohaterem tej nowej historii pisanej przez doświadczonego historyka Macierewicza. Lech Kaczyński ma w niej zastąpić Lecha Wałęsę. To jego imię mają nosić ronda, szkoły i ulice, na jego cześć mają stanąć pomniki. "Stańcie do apelu!" – od kiedy zostaje szefem MON-u, każdej asyście wojskowej towarzyszy apel smoleński. Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego czy Czerwca 1956 roku, wszystkie kończy uroczyste przywołanie ofiar katastrofy.
Mimo tej żarliwości w partii długo traktowany jest z dystansem. Jako radykał, wolny elektron. Kiedy PiS jest w opozycji, Macierewicz po raz pierwszy się waha, czy wstąpić do partii. Od Kaczyńskiego słyszy bowiem wprost: "jeśli chcesz odgrywać w PiS-ie znaczącą rolę, to do partii wstąpić musisz". Zrobi to jednak dopiero w 2012 roku, mając już silną pozycję jako główny śledczy od Smoleńska. I pozostając liderem swojej małej partyjki RKN. "Pozwolić się związać w polityce? Za nic! Wziąć od innych to, co konieczne? – tak! Ale sobie skrępować ręce? – nie!”.
Im częściej na spotkaniach z Macierewiczem sympatycy skandują "Antoni!", tym więcej ma wrogów na Nowogrodzkiej. Zdaje sobie z tego sprawę. Przy każdej okazji czołobitnie zapewnia o lojalności wobec Jarosława Kaczyńskiego. "Prezes" – jak podkreśla – "to polityk wybitny. Zazdroszczę mu talentu organizacyjnego. Bez niego blok patriotyczny nie mógłby zaistnieć […] Niekwestionowany przywódca formacji niepodległościowej". W filmie Lider mówi: "Jarosław Kaczyński jest jedną z tych osób, które mają duszę wojownika i mają wszystkie talenty takiej osoby".
Rok po wstąpieniu do PiS-u Macierewicz zostaje wiceprezesem partii. Nie ma swojego zaplecza, na Nowogrodzkiej budzi raczej niechęć. Najsilniejszym z jego wrogów jest Joachim Brudziński, w partyjnych strukturach numer dwa po prezesie. Zastopuje rosnące wpływy Macierewicza w regionie, gdy na szefa całego okręgu przeforsuje młodego posła Marcina Mastalerka. "Chodziło o to, żeby Antoni nie był szefem okręgu. Intrygę wymyślił oczywiście Brudziński, że to niby taki eksperyment będzie w Łodzi, by połączyć trzy okręgi pod jednym zarządem, i wsadził tam Mastalerka" – przypomina sobie Grabicka.
Lokalny działacz PiS-u, stronnik Mastalerka:
– Macierewicz tu w regionie wszystkich skłócił, poobrażał, powsadzał swoich ludzi z ruchów narodowo-katolickich. Z nikim się nie liczył. Nowogrodzka miała problem, bo on wydawał własne polecenia i zarządzenia, robił, co chciał. I Joachim w końcu przekonał prezesa, że musi nad tym zapanować.
Wiceprezes z własną partią
W wyborach samorządowych w 2014 roku konflikt wokół list jest na tyle ostry, że interweniuje Kaczyński. Prezes PiS-u obawia się, że Macierewicz może odejść z zespołu smoleńskiego. A to byłoby dla radykalnego elektoratu ciosem. Macierewicz jest popularny w mediach księdza Rydzyka i wśród "ludu smoleńskiego". To daje mu wyjątkową pozycję w partii. Zespół smoleński staje się także drogą do szczególnej relacji z Kaczyńskim, dla którego kult pamięci brata i wyjaśnienie katastrofy to wciąż najczulsze struny.
– Nie przeszkadza mu, jak tłum na miesięcznicach skanduje "Antoni!"? – pytamy polityka PiS-u.
– Przeszkadza. Ale wie, że to cena, którą musi płacić za to, że Antoni wziął na siebie bitwę smoleńską. Wie też, że musi dawać Antoniemu, co on chce, żeby nie miał pokusy tworzenia własnej partii, wolnej już zupełnie od jakichkolwiek inteligenckich zahamowań.
Tylko że własną partię Macierewicz wciąż ma, od kilkunastu lat. Nawet gdy zostaje wiceprezesem PiS-u, jego mikro partyjka Ruch Katolicko-Narodowy istnieje i co roku składa dokumenty do Państwowej Komisji Wyborczej. Ma kilkunastu członków, którzy wpłacają na nią niewielkie składki – po kilkadziesiąt do kilkuset złotych rocznie. To w większości najbliżsi współpracownicy Macierewicza.
O źródłach niezależnej pozycji wobec prezesa od lat krąży wiele plotek i spekulacji, również na zapleczu samego PiS-u. Spore grono polityków jest bowiem przekonane, że Antoni "musiał mieć jakieś »haki« na Kaczyńskiego". Wersji wymieniają kilka.
Pierwsza mówi o tym, że w czasie, gdy zapoznawał się z archiwami WSI, trafił na wątki dotyczące finansowania PC. Inna o notatkach z inwigilacji Jarosława Kaczyńskiego. Jeszcze inna, że Macierewicz znalazł w archiwach wojskowych papiery stawiające w niekorzystnym świetle przodków Kaczyńskiego. To jednak opowieści, których bez dostępu do ściśle tajnych archiwów nie można zweryfikować. Jeden z bliskich współpracowników Kaczyńskiego w żadne takie plotki nie wierzy:
– Kaczyński na swój sposób go lubi, ale nie jest nieświadomy jego apetytów. Dlatego jego droga w partii była tak długa i wyboista. Jarosław przewiduje Macierewicza do określonych zadań i tyle, ale nigdy nie miał do niego partyjnego zaufania.
– A radykalny wizerunek Macierewicza ciąży PiS-owi czy może wręcz przeciwnie?
– Na to można patrzeć na różnych poziomach. Gdybym ja miał wymienić największą zasługę Macierewicza, to było to przeprowadzenie obozu Radia Maryja z pozycji prorosyjskich na proatlantyckie. Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia byłoby, żeby Rydzyk chwalił NATO-6130285597505153c) czy zjadł szabasową kolację.
Jednocześnie przez te kilkanaście lat prezes PiS-u sam coraz bardziej się radykalizuje. Po Smoleńsku wyrzuca z partii ostatnich umiarkowanych polityków, a soft pisowcy z dawnej Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wykruszają się sami. W najbliższym otoczeniu zostają wierni potakiwacze oraz radykałowie. Lata 2010–2014 to czas, gdy prezes PiS-u zaczyna "mówić Macierewiczem". Jakby doszedł do wniosku, że choć diagnoza Macierewicza o naturze "polskiej duszy" była błędna, to jego metody mogą okazać się skuteczne.
Anna Gielewska – dziennikarka obecnie związana z „Wprost”. Współautorka książki „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont (2018).
Marcin Dzierżanowski – dziennikarz i publicysta, związany z „Życiem Warszawy”, „Wprost” oraz „Dziennikiem”. Nominowany do nagrody Grand Press oraz do nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego. Współautor książki „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont (2018).
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Anny Gielewskiej i Marcina Dzierżanowskiego Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana, która została wydana nakładem wydawnictwa Znak Horyzont (2018). Kliknij i kup z rabatem w księgarni wydawcy.
Zainteresował Cię ten artykuł? Na łamach portalu TwojaHistoria.pl przeczytasz również o tym czy PRL-owskie służby nie ścigały Macierewicza
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl*