PolskaPolacy w służbie Stasi rozpracowani

Polacy w służbie Stasi rozpracowani

Dawni działacze "Solidarności Walczącej" - Kazimierz Michalczyk i Jadwiga Chmielowska - dotarli w archiwach Urzędu Gaucka w Berlinie do meldunków polskich agentów Stasi. Znają ich nazwiska. Podadzą je, gdy będą pewni, że to właśnie te osoby donosiły enerdowskiej bezpiece - informuje "Dziennik".

Polacy w służbie Stasi rozpracowani
Źródło zdjęć: © AFP

11.04.2007 | aktual.: 11.04.2007 07:29

Wschodnioniemiecka bezpieka Stasi w latach 80. zbudowała w Polsce siatkę szpiegowską liczącą kilkuset agentów i informatorów. Byli wśród nich obywatele naszego kraju. Takie są pierwsze wyniki badań materiałów Stasi przeprowadzonych przez dr Hannę Labrenz-Weiss oraz Kazimierza Michalczyka i Jadwigę Chmielowską, byłych działaczy "Solidarności Walczącej", którzy od kilku miesięcy przeszukują archiwa w Berlinie.

Reporter "Dziennika" dotarł do meldunków niektórych agentów enerdowskiej bezpieki. Agent "Heinz Bertram" w latach 80. studiował w szkole oficerskiej w Warszawie. Został do niej skierowany, aby donosić na podchorążych, kadrę instruktorską i wykładowców. Jego meldunki to dokładne charakterystyki tych osób. Inny IMB (to najwyższa kategoria tajnego współpracownika Stasi), "Harald Engel" w latach 1971-1976 był studentem Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Donosił na kolegów i wykładowców, informował o swoich kontaktach na Uniwersytecie Warszawskim.

Z kolei "Stefan" został zobowiązany do zdobywania informacji o wojsku polskim, a "Alexander" miał informować o aktywności wrogich sił w Gdańsku. "Isolde" pisała donosy o spotkaniach na Jazz Jamboree w 1984 r. Stasi wykorzystywało także kontakty obywateli NRD z Polakami. Udający przyjaciół "Solidarności" Niemcy podejmowali się m.in. przerzucania informacji na Zachód. Trafiały one w ręce niemieckiej bezpieki.

Czytając akta Stasi, widać dokładnie, jak inwigilowano i represjonowano osoby zaangażowane w pomoc dla polskiego podziemia - mówi "Dziennikowi" Michalczyk. Przeciwko tym ludziom były prowadzone sprawy operacyjne, donosy trafiały potem z Berlina do SB. Dopuszczano się szykan, czasem bardzo dotkliwych - dodaje. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Berlinniemcypolska
Zobacz także
Komentarze (0)