Polacy pędzą alkohol u Czechów
Coraz większym powodzeniem wśród mieszkających przy granicy z Czechami Polaków cieszą się czeskie gorzelnie gospodarcze, gdzie mogą - za stosunkowo niewielką opłatą - pędzić zaciery z owoców.
04.02.2005 | aktual.: 04.02.2005 13:04
"Produkcja alkoholu z własnych owoców nie ma w Polsce tradycji, nie przewiduje jej również prawo" - napisał w piątek dziennik "Mlada fronta Dnes" dodając, że dla Polaków morelówki, jabłkówki, śliwowice, gruszkówki to często nowe odkrycie.
Czeskie przepisy umożliwiają właścicielom sadów, aby - dla własnych potrzeb i z własnych owoców - wypędzili rocznie 30 litrów czystego alkoholu. Za opłatą 133 koron (ok. 20 PLN) za litr czystego alkoholu mogą to całkiem legalnie uczynić w licencjonowanych gorzelniach gospodarczych.
Po wejściu Polski i Czech do Unii Europejskiej możliwości te uzyskali również obywatele polscy. Już w tej chwili jeżdżą do nas klienci nawet z Bielska Białej - powiedział Vojtiech Feber, właściciel gorzelni "Pod zieloną lipą" (U zelene lipy) w Stonavie niedaleko granicy z Polską.
Polacy muszą podpisać oświadczenie, że są właścicielami sadu, albo, że owoce otrzymali od właściciela sadu, u którego są zatrudnieni. Tak samo jak Czesi mogą rocznie wyprodukować na własne potrzeby 30 litrów czystego alkoholu. U nas zapłacą w sumie 110 koron (wg przygranicznego kursu korony ok. 14 PLN) za 1 litr 50-procentowego alkoholu - powiedział Feber. Jak dodał, nie ma najmniejszych problemów z przewiezieniem takiej produkcji przez granicę. Wszystko jest legalne - dodał.
Zainteresowanie Polaków pędzeniem wysokoprocentowego alkoholu z owoców jest tak wielkie, że musieliśmy uruchomić polskie strony internetowe, gdzie podajemy receptury robienia zacierów ze sfermentowanych owoców. Polacy mogą do nas przywozić nie tylko zacier, ale i same owoce. Z 12 kg jabłek otrzymają 1 litr 50-procentowego alkoholu - powiedział Feber.
Zbigniew Krzysztyniak