Polacy nie chcą zagranicznych pracowników?
Polacy, podobnie jak Brytyjczycy, nie chcą zagranicznych pracowników w kraju - pisze dzisiaj brytyjski dziennik Metro. Hasło Polskie stanowiska pracy dla Polaków zabrzmiało z uwagi na imigrantów, którzy przyjeżdżają do Polski pracować za bardzo niskie stawki.
17.03.2009 17:02
Związki zawodowe domagają się rygorystycznych warunków, na podstawie których zagraniczni pracownicy będą otrzymywać pozwolenia na pracę. Ich zdaniem zagraniczni pracownicy wykonują tę sama pracę za przysłowiową miskę ryżu. Protesty polskich robotników przypominają sytuację w Wielkiej Brytanii, gdzie lokalni robotnicy borykają się z tym samym problemem.
Tymczasem prawie milion Polaków pracuje poza granicami ojczyzny. W czasie boomu gospodarczego było to ponad 500 tysięcy w Wielkiej Brytanii i 200 tysięcy w Irlandii. Większość z nich pracuje za stosunkowo niskie stawki, przez co są zdecydowani bardziej konkurencyjni od rodzimych pracowników.
Wielu z nich, z związku z panującym kryzysem gospodarczym, wróciło teraz do domu, gdzie miejsca pracy zajęli Chińczycy i Ukraińcy, którym płaci się o wiele mniejsze stawki.
- Polski rząd powinien rozważyć ograniczenie napływu obcokrajowców, aby zapobiec dalszemu "spadkowi" płac oraz zatrudnienia – powiedział Jan Guz, prezes OPPZ, które ma ponad milion członków. - Nie mówimy tutaj o Niemcach, czy innych obywatelach Unii Europejskiej. Mówimy o Ukraińcach, Białorusinach oraz Chińczykach. Pracodawcy są chętni, aby ich zatrudniać, ponieważ tamci pracują za grosze – dodał.
Polskie ministerstwo pracy oświadczyło, że do 10 tysięcy Ukraińców oraz Białorusinów jest obecnie legalnie zatrudnionych. Niestety trudno oszacować, jak wielu pracuje na czarno. Wielu, żyjących w miastach Polaków pochodzących ze średniej klasy społecznej, zatrudnia Ukrainki oraz Białorusinki, jako opiekunki do dzieci, sprzątaczki oraz do innych usług domowych.
Ostatnia ankieta przeprowadzona w Irlandii pokazała, że jedna trzecia z 200 tysięcy polskich imigrantów zamierza opuścić wyspę w ciągu następnego roku.