Polacy mogli za darmo wracać do kraju? MSZ próbuje rozwiać wątpliwości
Czy za powroty Polaków przebywających za granicą do domu w okresie epidemii mogła zapłacić Unia Europejska w ramach unijnego mechanizmu ochrony cywilnej? Opozycja twierdzi, że tak i domaga się w tej sprawie wyjaśnień od rządu. Zdaniem MSZ, powołującego się na europejskie wytyczne, płatna akcja pomocowa "Lot do domu" miała sens, a unijne pieniądze wcale nie było tak łatwo zdobyć.
Przypomnijmy, akcja "Lot do domu” rozpoczęła się 15 marca, a zakończyła 5 kwietnia. Przez ten czas zostało zrealizowane prawie 400 specjalnych rejsów czarterowych, dzięki którym ponad 55 tys. osób wróciło do Polski. Ceny połączeń poza granicami Unii Europejskiej wynosiły ok. 1600-2400 zł. Z kolei połączenia europejskie kosztowały od 400 do 800 złotych. Jak się okazało w trakcie akcji, polski rząd – podobnie jak inne kraje – mógł skorzystać z unijnego mechanizmu ochrony cywilnej, dzięki któremu Polacy, którzy utknęli poza granicami UE, mogliby za darmo wrócić do ojczyzny. Mechanizm ten uruchomiły np. Niemcy i Austria.
Zasada działania mechanizmu nie jest skomplikowana. Unia Europejska pokrywa 75 proc. kosztów, 25 proc. leży po stronie kraju korzystającego z tej możliwości. Pasażerowie lecą za darmo. LOT ma jednocześnie obowiązek zabierać na pokład wszystkich zainteresowanych obywateli krajów UE, którzy chcieliby wrócić na teren wspólnotowy.
Kiedy informację o możliwości skorzystania z unijnych środków ujawniło RMF FM (20 marca), Polska nie miała na koncie ani jednego lotu w ramach mechanizmu ochrony cywilnej.
Zdaniem polityków opozycji, był to kosztowny błąd rządowej administracji. "Wielu Polaków mogłoby jednak wrócić do domu za darmo, gdyby tylko Polska na czas uruchomiła Unijny Mechanizm Ochrony Ludności. Niestety, Polska z takiej możliwości skorzystała zbyt późno. Dlatego wielu obywateli wracających do kraju poniosło dodatkowe koszty zakupu biletów lotniczych w ramach akcji 'Lot do domu'" – czytamy w piśmie posłów Koalicji Obywatelskiej do MSZ.
Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Beata Kempa o Tomaszu Grodzkim: nie dorósł do swojej funkcji
Jak wynika z odpowiedzi sporządzonej przez wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej, opcję uruchomienia UCPM należało wykorzystywać jedynie w ostateczności, kiedy inne możliwości opuszczenia kraju pobytu całkowicie wyczerpano.
"Od początku trwania pandemii Polska aktywowała unijny mechanizm ochrony ludności (UCPM) zarówno w formule pasywnej, która oznacza, że wyraziliśmy zainteresowanie skorzystaniem z możliwości transportowych oferowanych przez państwa członkowskie, jak i aktywnej, organizując w dniu 28 kwietnia lot z Maroka z 32 obywatelami Polski i 110 obywatelami UE na pokładzie. Liczba obywateli RP, którzy dotychczas skorzystali z unijnego mechanizmu ochrony ludności, według informacji zebranych przez Komisję Europejską do 4 maja 2020 r., wynosi 388" - informuje wiceminister Wawrzyk.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że Polska aktywowała Unijny Mechanizm Obrony Ludności dopiero 23 marca – żeby sprowadzać obywateli, którzy utknęli za granicą z powodu pandemii koronawirusa; obywateli, którzy przebywają w Czadzie, Sudanie, Nepalu i na Malediwach.
Dla porównania Francja uruchomiła Unijny Mechanizm już w styczniu, a w marcu Niemcy organizowały ok. 26 takich lotów. Według posłów opozycji, zbyt późne i tylko w niewielkim zakresie przyłączenie się naszego kraju do unijnego programu może być podstawą do roszczeń za przeloty LOT-em. MSZ w tej sprawie nabiera wody w usta i odsyła do KPRM.
"W związku z tym, że program #LOTDoDomu był uruchomiony przez KPRM, to zapytania dotyczące obciążenia nim budżetu państwa, jak również wszelkich kwestii roszczeń finansowych powinny być kierowane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” – twierdzi wiceminister Piotr Wawrzyk.
Sprawą ostatnio zainteresowało się biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. W piśmie do KPRM Stanisław Trociuk - zastępca RPO zwraca się z prośbą o wskazanie, czy planowane jest stworzenie systemu rekompensat dla osób, które poniosły koszty lotów tzw. repatriacyjnych.
"Ministerstwo Spraw Zagranicznych wskazało,że z unijnego programu można było skorzystać jedynie dla lotów pozaeuropejskich. Ministerstwo zwróciło również uwagę, że konieczność podjęcia natychmiastowych działań w związku z zamknięciem granic utrudniała skorzystanie z czasochłonnej procedury unijnej. Intencją polskich władz było również nienadużywanie instrumentu unijnego. W ocenie rzecznika nie jest jasne, w jaki sposób zgodne z procedurą skorzystanie z programu mogłoby stanowić jego nadużycie" - uważa RPO.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl