Polacy lepsi od Amerykanów w gaszeniu pożarów
Polscy ratownicy górniczy gaszą pożar złoża węgla w amerykańskiej kopalni Pin Pinacle nr 50 w Zachodniej Wirginii. Ekipa 13 specjalistów z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu zabrała ze sobą gazowy agregat gaśniczy, specjalistyczne urządzenie do gaszenia podziemnych pożarów - poinformował dr inż. Piotr Buchwald, naczelny inżynier Stacji.
02.10.2003 16:30
Pożar wybuchł tydzień temu na głębokości 300 metrów. Amerykanie poprosili ratowników z Bytomia o pomoc, gdyż sami nie dysponują tak specjalistycznym sprzętem. Po uporaniu się z żywiołem polscy ratownicy przeszkolą swoich amerykańskich kolegów w obsłudze gazowego agregata gaśniczego, który strona amerykańska zakupiła od Polaków.
Podziemne gaszenie pożaru polega na wtłaczaniu za pomocą rurorociągów w rejon objęty pożarem mieszaniny wilgotnych gazów spalinowych. "Gazy wtłacza się po to, by odciąć dopływ tlenu, a tym samym przyspieszyć gaszenie pożaru. Agregat wykorzystujący silnik odrzutowy w ciągu minuty może wtłoczyć od 800 do 1800 metrów sześciennych gazów" - wyjaśniał inż. Buchwald.
Polskie ratownictwo górnicze jest oceniane jako jedne z najlepszych na świecie. (kjk)