Polacy jednak zostają na Wyspach
Z nagłego wzrostu wartości funta najbardziej cieszą się mieszkający na Wyspach Polacy. Jeszcze niedawno wielu z nich chciało wracać do kraju, bo ze względu na wcześniejsze osłabienie brytyjskiej waluty ich zarobki traciły na atrakcyjności. "Dziennik" pisze, że teraz część z nich rewiduje swoje plany.
24.10.2008 | aktual.: 24.10.2008 09:25
Pracujący od dwóch lat w jednej z restauracji w Birmingham 34-letni Wiesław jeszcze kilka dni temu chciał wracać z rodziną do Polski. Rozmyślił się, gdy w ciągu ostatniego miesiąca kurs funta wzrósł z 4,18 zł do 4,85 zł, osiągając najwyższą wartość w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy. Nikt się nie spodziewał, że sytuacja tak drastycznie się zmieni. Jeszcze dwa miesiące temu słyszałem prognozy mówiące o tym, że do końca roku funt spadnie do 3 zł - mówi.
Głównie z tego powodu, jak szacowali eksperci, do Polski miało wrócić w przyszłym roku nawet 400 tys. osób. Teraz mało kto chce wracać. Funt sięgający 5 zł to dla nas wielka radość, odbicie się od dna - mówi Adam Skorupiński, redaktor wydawanej w Londynie polonijnej gazety "Goniec".
Zdaniem specjalistów emigranci nie będą wracać nie tylko dlatego, że im się to nie opłaca Wolą przeczekać kryzys w Wielkiej Brytanii, bo tam sytuacja jest bardziej przewidywalna niż w Polsce. Poza tym zmiana pracy w tej chwili obarczona byłaby zbyt dużym ryzykiem - twierdzi Krystyna Iglicka, ekspert od spraw migracji Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Znawcy rynku pracy podkreślają, że sytuacja, w której globalny kryzys zatrzymuje imigrantów zamiast zachęcać do powrotu, to znany od dawna mechanizm. Podobnie było już w 1973 r. podczas kryzysu paliwowego. Wtedy również wszyscy spekulowali na temat powrotów emigrantów do swych krajów. Tak się jednak nie stało. Ukuto wówczas powiedzenie, że nie ma bardziej stałego imigranta niż imigrant czasowy - opowiada Iglicka.