Polacy jadą "rozpoznawać" Irak
Generał Andrzej Tyszkiewicz, który ma
kierować jedną z czterech stref stabilizacyjnych w Iraku, za kilka
dni wyjedzie tam na rekonesans. Wraz z nim pojedzie grupa
ekspertów - powiedział rzecznik MON płk Eugeniusz
Mleczak.
Wyniki rekonesansu zostaną przedstawione 22 i 23 maja na zorganizowanej w Warszawie konferencji dotyczącej sytuacji Iraku.
Według Mleczaka, Tyszkiewicz ma rozpoznać warunki terenu, zarządzanie którym przejmą Polacy. Wyjazd do Iraku ma także pomóc w ustaleniu, jakich specjalizacji żołnierze będą tam potrzebni. Według rzecznika, na razie nie są prowadzone żadne szkolenia żołnierzy.
Mleczak przypomniał, że do Iraku zostanie wysłanych 1500 polskich żołnierzy i ok. 130 policjantów. Kontyngent pełniłby funkcje stabilizacyjno-porządkowe. Rola Polaków polegałaby na ochronie najważniejszych ujęć wody, obiektów energetycznych, głównych węzłów łączności i komunikacji oraz na tworzeniu władzom miejscowym warunków do działania.
Polska miałaby zarządzać strefą górnopołudniową Iraku, rozciągającą się między Basrą a Bagdadem. Rzecznik MON podkreślił jednak, że ostateczne granice tej strefy nie zostały wyznaczone.
Dowódcą międzynarodowej dywizji, która zarządzać będzie tą strefą Iraku, będzie obecny zastępca dowódcy Wojsk Lądowych generał dywizji Andrzej Tyszkiewicz.
Koszty udziału w zarządzaniu strefą stabilizacyjną szacuje się na kilkadziesiąt milionów dolarów. Polska musiałaby ponieść część kosztów związanych z wysłaniem kontyngentu - byłyby to głównie wydatki na dodatkowe świadczenia, szczepienia i ubezpieczenia żołnierzy - licząc, że Stany Zjednoczone uczestniczyłyby w kosztach przerzutu i utrzymania jednostek w Iraku oraz w kosztach doposażenia jednostek w środki transportu i łączności.