"Pokazaliśmy, że jesteśmy silni"
Zakończyła się warszawska parada w ramach EuroPride 2010. Uczestnicy opuszczają Plac Konstytucji, część z nich udaje się na inne imprezy towarzyszące festiwalowi. - Pokazaliśmy, że jesteśmy i że jesteśmy silni - powiedział Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości, która była głównym organizatorem parady.
17.07.2010 | aktual.: 18.07.2010 12:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Uczestnicy parady nieśli transparenty z hasłami "Żądamy ustawy o związkach partnerskich" oraz "Pod Grunwaldem też walczyli geje". EuroPride co roku odbywa się w innym mieście europejskim. W Polsce odbyła się po raz pierwszy.
- Impreza na pewno się udała, była największą tego typu, jaka kiedykolwiek odbyła się w Warszawie. Obyło się bez poważniejszych incydentów, parada przebiegła spokojnie. Byliśmy weseli, pokojowi i sympatyczni. Pokazaliśmy, że jesteśmy i że jesteśmy silni - powiedział Bączkowski.
Bączkowski nie krył żalu, że impreza nie zyskała wsparcia władz miasta, tak jak dzieje się to w innych krajach. - Władze Warszawy kompletnie nie zauważyły EuroPride, a szkoda, bo wówczas byłaby to wielka europejska impreza. Nie wiem, jak to miasto może aspirować do miana Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. - ocenił
Zobacz galerię: EuroPride ruszyła
Młodzież Wszechpolska próbowała zablokować wymarsz parady rzucając w uczestników jajkami i butelkami. Z powodu tego incydentu, parada rozpoczęła się z opóźnieniem, po godz. 13. Przeciwnicy parady zostali ostatecznie usunięci z ulicy przez policję. Zatrzymano sumie dziewięć osób; jedną za czynną napaść na policjanta, jedną za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, sześć za wykroczenia, np. rzucanie jajkami i jedną za posiadanie narkotyków. Jeden policjant został ranny.
Zobacz galerię: Studenci protestują,geje się całują
Na paradę przyszły osoby w różnym wieku. W tłumie były także rodziny z dziećmi, osoby na wózkach inwalidzkich. Uczestnicy imprezy mają przy sobie tęczowe parasole i flagi - symbol tolerancji i międzynarodowej społeczności gejów i lesbijek. Był również duży transparent z hasłem "Żądamy ustawy o związkach partnerskich". To równocześnie jeden z głównych postulatów tegorocznej imprezy.
- Jesteśmy tu, bo nie zgadzamy się na nietolerancję, różnorodność jest wartościowa - powiedzieli uczestnicy parady. Na imprezę przyszły także rodziny z dziećmi. - Jestem tu by pokazać córce, że żyjemy w społeczeństwie różnorodnym i uczyć je tolerancji - powiedziała pani Dorota, która na paradzie była już trzeci raz.
- Przyszliśmy, bo nie zgadzamy się na dyskryminowanie osób homoseksualnych. Takie parady są potrzebne, żeby pokazać, że są w naszym społeczeństwie osoby, których prawa nie są respektowane i że jest to duża grupa - podkreślał chłopak, który w imprezie uczestniczył ze swoją dziewczyną.
Z kolei inny młody mężczyzna przyznał, że długo wahał czy przyjść na paradę. - Mój partner został w domu, ja jednak uważam, że liczy się każda osoba. Niech to miasto w końcu zauważy naszą obecność, my też tu żyjemy i płacimy podatki - dodał.
Podczas parady były rozdawane ulotki z postulatami jej uczestników. Wśród nich są m.in. te dotyczące możliwości wspólnoty majątkowej, wspólnego rozliczania podatków z partnerem, sprawowania opieki nad dziećmi partnera czy prawa do decydowania o leczeniu nieprzytomnego partnera.