Pojechał na wycieczkę do Niemiec, wracał pieszo
Dziennik "Berliner Morgenpost" opisuje dramatyczne losy litewskiego rolnika zapomnianego przez towarzyszy podróży. Mężczyzna pojechał do Niemiec z wycieczką, dotarł do Lipska i tam przez przypadek zostawiono go w jednej z restauracji. Ponieważ nie znał żadnego języka obcego, postanowił ruszyć w podróż do domu... na piechotę.
28.11.2007 | aktual.: 28.11.2007 16:23
41-letni Saulius Marcinkevicius chciał w Hanowerze zobaczyć największą na świecie wystawę techniki rolniczej Agritechnica. To była jego pierwsza podróż zagraniczna, jak się okazało - pełna wrażeń.
Rolnik nie znał żadnego języka obcego. Po tym, jak zorientował się, że wycieczka pojechała dalej bez niego, postanowił wrócić na Litwę pieszo. W perspektywie miał do przejścia 1300 kilometrów.
Podczas wędrówki żywił się jabłkami z przydrożnych sadów i pił wodę z kałuż. Wielokrotnie był zatrzymywany w pobliżu autostrad przez policję, z którą jednak nie mógł się porozumieć, więc puszczano go w dalszą drogę.
W ciągu dziewięciu dni niezłomny Litwin pokonał 200 kilometrów, aż dotarł do granicy niemiecko-polskiej. Tam znaleziono dla niego tłumacza, dzięki czemu opowiedział o swojej przygodzie. Historia ma swój szczęśliwy koniec, bo Saulius Marcinkevicius wrócił do domu samochodem wraz z kierowcą, który jechał w jego rodzinne strony.
Dagmara Jakubczak