Pojawił się polski Obama?
Czy obok polskiego Zapatero, na którego próbował się kreować Grzegorz Napieralski, przewodniczący SLD, pojawił się polski Obama? Do takiego wniosku skłania billboard wyborczy prof. Tomasza Nałęcza, kandydata na prezydenta SdPl i PD.
31.12.2009 | aktual.: 31.12.2009 09:59
Na afiszu przygotowanym przez sztab Nałęcza obok byłego wicemarszałka sejmu widnieje podobizna obecnego prezydenta USA. Zdjęciom towarzyszą hasła: "Gdyby wierzył w sondaże, nie zostałby prezydentem" i "Gdyby wierzył w sondaże, nie wystartowałby". Czy w ten sposób krajowy polityk wskazuje swoje źródło inspiracji?
Były szef komisji śledczej ds. afery Rywina zaprzecza i podkreśla, że nie wzoruje się na Obamie. - Chciałem się do opinii publicznej przebić z ideą prawyborów, a ikoną tej sprawy jest Obama. Zwracam uwagę, że gdyby w USA kandydatów wyłaniali działacze partyjni, tak jak w Polsce, to Obama nie zostałby prezydentem. Faworytem aparatu partyjnego była przecież Hillary Clinton - tłumaczy "Polsce".
Jego zdaniem billboardy powstały głównie po to, by spopularyzować ideę prawyborów, które miałyby się odbyć w łonie polskiej lewicy. Nałęcz chciałby zorganizować debaty, w których uczestniczyliby kandydaci lewicy i centrolewicy - oprócz niego Jerzy Szmajdziński i Andrzej Olechowski. Sondaże miałyby wskazać, który z tej trójki ma największe szanse w starciu z kandydatami prawicy: Donaldem Tuskiem i Lechem Kaczyńskim.
Biuro prasowe amerykańskiej ambasady nie chciało komentować sprawy, ale wicemarszałek Sejmu twierdzi, że zdjęcie prezydenta USA pochodzi od działającego w 2008 r. w Polsce sztabu wyborczego Obamy, a na jego wykorzystanie uzyskał zgodę.
Doktor Wojciech Jabłoński, politolog, uważa, że akcja billboardowa Nałęcza jest nieudana. - To przekaz dla polityków, a nie wyborców. Nie wyjaśnia, dlaczego Nałęcz kandyduje i co chce zmienić - tłumaczy Jabłoński. - Jeśli rzeczywiście chodziło o forsowanie prawyborów na lewicy, to zalecałbym raczej jakieś akcje zakulisowe, a nie wyrzucanie pieniędzy w błoto.