Pogrzeb st. chorążego Marka Krajewskiego
Młodszy chorąży sztabowy Marek
Krajewski, który zginął w Iraku w wypadku samochodowym,
został pochowany na cmentarzu komunalnym w Dęblinie w woj.
lubelskim. Żegnali go rodzina, koledzy, delegacje wojska,
przedstawiciele władz, mieszkańcy Dęblina.
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 21:01
Starszy chorąży Marek Krajewski pośmiertnie awansowany został do stopnia młodszego chorążego sztabowego. Pośmiertnie został też odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Pogrzeb odbył się z ceremoniałem wojskowym. Uczestniczyło w nim kilkaset osób. Przybyli m.in. minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Edward Pietrzyk, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. dywizji Tadeusz Bałachowicz, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Czesław Piątas, wojewoda lubelski Andrzej Kurowski.
Uroczystość rozpoczęła msza w kościele p.w. św. Piusa V, którą odprawił biskup polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Sławoj Leszek Głódź. W homilii bp Głódź podkreślił, że Marek Krajewski poniósł śmierć w Iraku dla ojczyzny, w imię wartości, których warto i trzeba bronić.
"Możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że ta żołnierska śmierć w tragicznym wypadku została dopełniona w imię tych wartości, którym w Iraku służą żołnierze w misji stabilizacyjnej" - powiedział bp Głódź.
Przypomniał innych Polaków, którzy zginęli w Iraku i podkreślił, że ich śmierć to cena za zaangażowanie w obronę światowego pokoju i wypełnienie obowiązków sojuszniczych. Dodał, że cel misji "nie został przez wszystkich właściwie odczytany i zrozumiany", ponieważ w Iraku ciągle leje się krew. "To jest dramat tej misji i dramat żołnierskiej służby. Także dramat żołnierskich serc" - powiedział bp Głódź.
Po mszy trumna z ciałem młodszego chorążego sztabowego Marka Krajewskiego umieszczona została na lawecie armaty. Sformował się żałobny kondukt z Kompanią Honorową Wojska Polskiego i orkiestrą wojskową, który przeszedł ulicami Dęblina na cmentarz komunalny.
Podczas uroczystości na cmentarzu odczytany został rozkaz o pośmiertnym awansowaniu Marka Krajewskiego na stopień młodszego chorążego sztabowego. Odczytano też postanowienie prezydenta Rzeczypospolitej o pośmiertnym odznaczeniu go Złotym Krzyżem Zasługi.
Minister Jerzy Szmajdziński, który w imieniu władz państwowych i wojskowych pożegnał Marka Krajewskiego podkreślił, że należał on do najlepszych polskich żołnierzy, tych, którzy pojechali do Iraku, by bronić wolności i pokoju.
_ "Nie zapomnimy o żołnierzu, który zapłacił najwyższą cenę za niesienie pomocy innym, za to, by współczesny świat i Polska mogły rozwijać się w pokoju, aby nasze dzieci i bliscy mogli czuć się bezpiecznie"_ - powiedział Szmajdziński.
Minister złożył wyrazy współczucia najbliższym zmarłemu i zapewnił, że jego rodzina otrzyma wszelkie możliwe wsparcie.
Przy dźwiękach sygnału Wojska Polskiego trumna ze zwłokami wojskowego umieszczona została w grobie. Żołnierze Kompanii Honorowej oddali trzy salwy karabinowe. Grób pokryły wieńce, kwiaty składane w imieniu najbliższych zmarłego, jednostek wojskowych i władz.
34-letni młodszy chorąży sztabowy Marek Krajewski pochodził ze Stężycy pod Dęblinem. Zginął w sobotę w Karbali, gdy w samochód, którym jechali polscy żołnierze, uderzyła czołowo inna ciężarówka.
W Iraku przebywał od stycznia. Wcześniej służył w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Lublinie, gdzie zajmował się łącznością i informatyką. Do wojska poszedł w wieku 20 lat. Ukończył szkołę chorążych Wojsk Łączności w Legnicy na Dolnym Śląsku. Kilka lat temu uczestniczył w misji pokojowej ONZ w Syrii.