Pogotowie w Łodzi wozi po pijanemu?
Czy pracownicy prywatnego pogotowia Medax-Trans z Łodzi wożą pacjentów po pijanemu?
26.10.2009 | aktual.: 27.10.2009 11:27
W ciągu ostatnich trzech miesięcy policjanci zatrzymywali kierowców i sanitariuszy prywatnej firmy medycznej, którzy byli pod wpływem alkoholu. To jednak nie wszystkie nieprawidłowości, do jakich dochodzi w prywatnym pogotowiu.
Zdaniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Medax-Trans nie ma zezwolenia na używanie tzw. kogutów, czyli sygnałów dźwiękowych i świetlnych, z których mogą korzystać jedynie pojazdy uprzywilejowane w ruchu. Tymczasem wyjące karetki Medaksu można spotkać codziennie na ulicach Łodzi.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy policja dwa razy zatrzymała pijaną załogę karetki. Za każdym razem pracownicy Medax-Transu byli na dyżurze. Kierowcę karetki, który miał 0,28 promila alkoholu policja zatrzymała 19 lipca pod jednym z łódzkich szpitali.
- Mężczyźnie na rok zatrzymano prawo jazdy, musiał też zapłacić karę grzywny w wysokości 800 zł - mówi Mirosława Kraszewska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Kierowca nie stracił jednak pracy w Medaksie. Po alkoholowym incydencie jeździ w karetce jako noszowy.
- Postanowiłem dać człowiekowi drugą szansę - mówi Mariusz Dudkiewicz, współwłaściciel Medax-Transu. - Znam jego sytuację rodzinną, wiem, że nie jest mu lekko, że spłaca kredyt. Ma jednak postawiony warunek: jakakolwiek skarga na niego będzie skutkowała natychmiastowym zwolnieniem z pracy - mówi Dudkiewicz.
Do drugiego alkoholowego incydentu doszło ponad dwa tygodnie temu. Tym razem policja została zaalarmowana, że pijana załoga karetki jedzie do szpitala im. Barlickiego po pacjenta. Pijany był tylko sanitariusz. Miał w organizmie 2 promile alkoholu. Nie został jednak dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
- Z tego co wiem, to sanitariusz pił alkohol dzień wcześniej - mówi Mariusz Dudkiewicz. - Został zawieszony w obowiązkach, nie podjąłem jeszcze decyzji, czy zostanie zwolniony.
Nad prywatną firmą transportu medycznego nie ma organu kontrolującego. Medax-Trans nie należy do systemu ratownictwa medycznego, nienadzoruje go zatem Urząd Wojewódzki. Ten może jednak sprawdzić, czy, jak twierdzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ustami swojej rzeczniczki, "firma Medax-Trans nie posiada zezwolenia na uprzywilejowanie pojazdów w ruchu drogowym."
Takie kontrole nie tylko w Medaksie zapowiada Jacek Raczyński, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim, który twierdzi, że do służb wojewody wpływają ostatnio skargi o nad-używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez karetki transportu sanitarnego.
- Mamy pozwolenie na używanie sygnałów - odpiera zarzut Dudkiewicz, ale nie może sobie przypomnieć, kto je wydał dla firmy.
Kontrolę prywatnego pogotowia może zlecić NFZ, ale tylko jeśli chodzi o wyposażenie i jakość karetek oraz dokumentację medyczną. - Nie sprawdzamy stanu trzeźwości personelu - mówi Beata Aszkielaniec, rzeczniczka NFZ, i dodaje, że Medax-Trans ma z Funduszem podpisany kontrakt tylko w zakresie transportu chorych, a nie ratowania życia. Firma podpisała umowy z kilkoma szpitalami i przychodniami w Łodzi i województwie. Dziennie wozi ok stu pacjentów.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/DziennikLodzki: W Łodzi powstała babska autoszkoła