"Pogoria" staranowała łódź - załoga utknęła w Hajfie

Tuż po wyjściu z portu wpłynęliśmy na nieoświetloną łódź rybacką. "Pogoria" to duży żaglowiec, więc kuter został przez nią praktycznie zmieciony - relacjonuje gazecie.pl jeden z uczestników rejsu.

Wiceprezes Stowarzyszenia Edukacja Pod Żaglami, które organizowało rejs, Łukasz Piątek, tłumaczył przyczyny wypadku: łódź rybacka ewidentnie powinna ustąpić "Pogorii". Nasz jacht, według żeglarskich przepisów "Prawa Drogi", miał pierwszeństwo. Rybacy uderzyli w lewą burtę żaglowca. Zaraz po zderzeniu, załoga polskiego jachtu przystąpiła do akcji ratunkowej i nadała komunikat o wypadku.

Łukasz Piątek uspokaja też, że załoga może zejść na ląd ze specjalnymi przepustkami, które dostali. Jedzenie ani picia im też nie brakuje, bo statek był przygotowany do wyjścia w morze.

Powodem zatrzymania jest konieczność przedstawienia przez ubezpieczyciela armatora bonu zabezpieczającego, który pokryje koszty ewentualnego odszkodowania. Sprawa jednak komplikuje się z powodu żydowskiego święta szabat, z powodu którego izraelskie banki będą nieczynne aż do niedzieli - wtedy z kolei nieczynne będą banki w Polsce. Możliwe, że już w sobotę w drodze wyjątku dostaniemy się do banku - powiedział w TVN 24 Piątek.

Gazeta.pl napisała, że członkom załogi skończyły się już izraelskie wizy, nie mogą więc zejść na ląd. Janusz Połowniak, kierownik wydziału konsularnego polskiej ambasady w Tel Awiwie dementuje te informacje. Polska podpisała umowę o ruchy bezwizowym, jeśli pobyt nie trwa dłużej niż 90 dni - mówi dziennikowi.pl.

Inny z członków załogi w rozmowie z TVN24 powiedział, że załodze odebrano paszporty i wydano zakaz opuszczania statku.

Pogoria jest żaglowcem szkolnym. Armatorem jest STA Poland. Statek ma 342 tony wyporności, długość 47 metrów i szerokość 8 metrów.