Poettering: byłbym rozczarowany, gdyby Irlandia chciała opt‑out wobec Karty
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering powiedział, że byłoby ogromnie
rozczarowany, gdyby Irlandia chciała wywalczyć klauzulę opt-out
wobec Karty Praw Podstawowych.
12.09.2008 | aktual.: 12.09.2008 16:20
Poettering uczestniczył w Tomaszowicach pod Krakowem w konferencji "Jaka Europa dla chrześcijaństwa? Jakie chrześcijaństwo dla Europy?"
Przewodniczący PE podkreślił w swoim wystąpieniu, że Karta Praw Podstawowych zawiera zarówno poszanowanie praw jednostki, jak i odpowiedzialność wobec społeczeństwa._ Nie możemy ustawać w naszych wysiłkach na rzecz obrony godności ludzkiej we wszystkich fazach życia i w każdym systemie politycznym na świecie_ - mówił.
Poettering dodał, że bardzo zabolało go twierdzenie części Kościoła katolickiego w Irlandii, że Traktat Lizboński ułatwi możliwość aborcji. Tak nie jest. Ochrona życia jest tutaj zapisana - podkreślił. Ubolewam, że niektóre grupy, które w referendum irlandzkim odrzuciły Traktat uczyniły to na podstawie odrzucenia Karty wartości - powiedział szef PE.
Jak dodał, byłoby dla niego ogromnym rozczarowaniem, gdyby to doprowadziło do tego, że Irlandia w stosunku do Karty chciała wywalczyć klauzulę opt-out, podobnie jak nieszczęśliwą drogą byłoby, gdyby Zjednoczone Królestwo i Polska poszły tą drogą.
Jak rozumiem rząd Donalda Tuska wybrał odpowiednią drogę, by potem zyskać aprobatę jak najszerszą dla Traktatu- powiedział Poettering.
Karta Praw Podstawowych ma wraz z wejściem w życie nowego unijnego Traktatu stać się dokumentem prawnie wiążącym o takiej samej randze jak traktaty. Polska zdecydowała się na przyłączenie do tzw. brytyjskiego protokołu ograniczającego stosowanie Karty. Decyzję tę podjął prezydent Lech Kaczyński i rząd PiS. Podtrzymał ją rząd premiera Donalda Tuska.
O ile jednak obiekcje brytyjskie wobec Karty wiążą się ze sprawami pracowniczymi i socjalnymi, Polska wyrażała obawy przed możliwością narzucenia polskiemu prawu standardów moralnych.
Premier Tusk sugerował, że podtrzymanie decyzji w sprawie przyłączenia się Polski do protokołu brytyjskiego ma na celu zapewnienie poparcia PiS dla ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.
Przewodniczący PE mówił też, że pojęcie Europy staje się powoli synonimem pojęcia Unia Europejska, ale - jak zaznaczył - ci, którzy pracują w UE lub na jej rzecz nie dysponują "monopolem na europejskość". Istnieje wiele wizji, które często mogą być ze sobą sprzeczne - dodał.
Poettering przypomniał, że ojcowie-założyciele UE byli głęboko wierzącymi chrześcijanami, a wiara zdeterminowała ich wizję pokojowej Europy, która szanuje nienaruszalność godności każdej osoby.
Traktat Lizboński, według mojego przekonania, jest dobrym kompromisem, który umożliwiłby UE działać adekwatnie na arenie globalnej w imieniu prawie 500 mln obywateli - podkreślił Poettering. Zaznaczył, że nie jest to zapewne dokument doskonały, ale - jak mówił - coś, co jest wynikiem poszukiwania kompromisu nie może z definicji spełniać każdego życzenia, każdego z sygnatariuszy.
Zdaniem Poetteringa z chrześcijańskiego punktu widzenia powinniśmy być usatysfakcjonowani, że Traktat ten utrzymuje zasadę, że UE jest to unia krajów i narodów tworzona na podstawie wspólnych wartości.
Wielu osobom brakuje odwołania do Boga czy wzmianki o dziedzictwie judeo-chrześcijańskim - mówił Poettering i przypomniał, że on sam walczył o te zapisy w preambule Traktatu. Byłoby historycznym błędem, także błędem Kościoła katolickiego poprzestać w tych działaniach - mówił.
Przewodniczący PE dodał, że odwołanie do Boga istnieje tylko w niewielu konstytucjach europejskich. Od Europy żądamy zatem czegoś, czego nie spełniły niektóre kraje - ocenił.
Poettering zaapelował, abyśmy wartości zapisane w Karcie Praw Podstawowych "uczynili naszymi wspólnymi wartościami". Jak podkreślił, w Traktacie Lizbońskim i towarzyszącej mu Karcie "pozostajemy wierni korzeniom, które są w istocie korzeniami chrześcijańskimi". Nie jest możliwe, by etos UE mógł być zrozumiały bez odwołania się do tych korzeni- podkreślił.
Podstawowe znaczenia ma to, byśmy mieli świadomość duchowych i religijnych korzeni, w przeciwnym razie UE stanie się li tylko technokratycznym przedsięwzięciem bez postaw i odpowiedniej głębi - uważa szef PE.