Podzielimy się dowództwem nad strefą stabilizacyjną
Dowództwo międzynarodowej dywizji, która ma sprawować kontrolę nad polską strefą w Iraku, będzie rotacyjne i nie zawsze musi je sprawować nasz generał - uważa Tadeusz Wróbel z "Polski Zbrojnej". To działanie standardowe w tego typu misjach - podkreślił ekspert.
13.06.2003 11:53
Hiszpania ogłosiła w czwartek, że wyśle do polskiego sektora 1100 żołnierzy. Równocześnie, Madryt dał do zrozumienia, że liczy na sprawowanie dowództwa w systemie rotacyjnym. Polski minister obrony nie wykluczył takiej możliwości, ale też nie potwierdził jej.
Według Tadeusza Wróbla, to że Polsce powierzono stworzenie międzynarodowej dywizji oznacza że ustalenie szczegółów systemu rotacji dowódców zależy od nas i naszych sojuszników - Brytyjczyków i Amerykanów. "Jeżeli uznamy, że jest to w naszym interesie to możemy przekonywać sojuszników żebyśmy wymieniali się z Hiszpanami na stanowisku dowódcy dywizji" - podkreślił ekspert.
"Hiszpania jest zamożniejszym krajem i ma większy budżet Ministerstwa Obrony. Możliwa jest więc sytuacja, że po przejęciu dowództwa przez ten kraj, wyśle on większe siły do Iraku, co pozwoli na odciążenie sił polskich" - dodał ekspert.
Międzynarodowa dywizja w polskiej strefie stabilizacyjnej w Iraku będzie składała się z 8 do 9 tysięcy żołnierzy. Dywizja dowodzona będzie, przynajmniej w pierwszym roku, przez polskiego generała. Będzie on miał trzech zastępców: Hiszpana, Ukraińca i Polaka. Analogicznie dywizja będzie składała się z trzech brygad: polskiej, w której znajdzie się 2300 żołnierzy, ukraińskiej - 1700 żołnierzy i hiszpańskiej - 1100 żołnierzy, w tym lekarze, sanitariusze i inżynierowie z Dominikany, Salwadoru, Hondurasu i Nikaragui. Trzon hiszpańskiej brygady stanowić mają żołnierze z elitarnej hiszpańskiej jednostki "Legion".
Obok wymienionych już krajów swoich żołnierzy do naszej strefy w Iraku wyślą również Bułgaria (500 żołnierzy), Węgry (300), Rumunia (ponad 200), Litwa (130), Fidżi (100), Słowacja (85), a także Norwegia, Dania i Uzbekistan.