Podwyższony stan gotowości w bazach polskiej strefy
Po serii ostatnich ataków na siły
koalicji i licznych starciach ze zwolennikami radykalnego
szyickiego przywódcy Muktady al-Sadra, we wszystkich bazach w
polskiego strefie środkowo-południowej obowiązuje stan
podwyższonej gotowości.
Generał Mieczysław Bieniek - dowódca wielonarodowej dywizji, która odpowiada za stabilizację w tej strefie - nie zamierza prowadzić jakichkolwiek operacji ofensywnych w związku z atakami.
Napięta sytuacja
Rzecznik dywizji, podpułkownik Robert Strzelecki powiedział dziennikarzom w Obozie Babilon, że w strefie panuje względny spokój, ale sytuacja jest napięta i wymaga ciągłego trzymania ręki na pulsie.
Niektóre budynki w miastach, za które odpowiada dywizja, zostały zajęte przez sadrystów. Najtrudniejsza sytuacja jest w świętych ośrodkach szyitów - w Karbali i Nadżafie, do których na święto Arbain za kilka dni przybędzie kilka milionów pielgrzymów.
Stan gotowości bojowej, który został wprowadzony na terenie baz w całej strefie odpowiedzialności dywizji, oznacza się literą "H". "Żołnierze chodzą w hełmie, w kamizelce, mają przy sobie broń z podpiętym magazynkiem" - powiedział ppłk Strzelecki.
Mimo ostatnich ataków, gen. Bieniek kategorycznie oświadczył, że nie zamierza prowadzić jakichkolwiek operacji ofensywnych w strefie. Takie akcje przeciwko sadrystom doprowadziłyby do masakry - oceniają polscy oficerowie.
"Wszystkie przepisy wojskowe, którymi się posługujemy, mówią o tym, że jeżeli ktoś do nas strzela, będziemy również odpowiadać ogniem" - zaznaczył Strzelecki.
Tymczasem do Nadżafu została skierowana amerykańska lekka piechota, która ma wesprzeć odpowiedzialną za tę część strefy brygadę latynoamerykańską Plus Ultra.
Zwolennicy al-Sadra atakują
Seria starć między koalicją a sadrystami rozpoczęła się w niedzielę, kiedy zwolennicy al-Sadra starli się z żołnierzami w Nadżafie. Tego dnia doszło też do krwawych walk w Bagdadzie i w Kirkutu. Są ofiary po obu stronach.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w wyniku starć z bojówkami al-Sadra w Bagdadzie zginęło siedmiu żołnierzy amerykańskich, a kilkudziesięciu zostało rannych.
W polskiej strefie ostatniej doby doszło do kilku ataków na bazy i patrole koalicji, w niektórych miastach odbyły się demonstracje. Do najcięższych starć w strefie doszło ostatniej nocy w Karbali, gdzie stronnicy al-Sadra usiłowali zająć budynki władz i policji oraz święte meczety. Rany odniósł bułgarski żołnierz. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Także w nocy z niedzieli na poniedziałek obozy Golf w Nadżafie i Foxtrot w Diwanii zostały trzykrotnie ostrzelane z granatników RPG i pocisków moździerzowych, a niedaleko bazy Espania w Diwanii patrol koalicji został ostrzelany z broni maszynowej.
Niektórzy Irakijczycy, współpracujący z wojskami dywizji byli w poniedziałek zastraszani przez sadrystów. "Dziś do pracy w obozie nie przyszła część zatrudnianych tutaj Irakijczyków, inni mówili - nie podając powodów - że koniecznie muszą opuścić obóz przed południem" - powiedział jeden z oficerów wielonarodowej dywizji.
Al-Sadr wezwał w niedzielę swoich ludzi do siania terroru. Jego zwolennicy domagają się od władz koalicyjnych, by cofnęły zakaz wydawania tygodnika "Al-Hawza", którego al-Sadr jest właścicielem. Pismo, ostro krytykujące Amerykanów, zostało zamknięte na dwa miesiące za podżeganie do przemocy.
Drugim powodem zamieszek jest sobotnie aresztowanie bliskiego współpracownik al-Sadra, Mustafy al-Jaakubiego, któremu zarzuca się liczne przestępstwa. Zdaniem wojsk koalicji, stoi on m.in. za zabójstwem umiarkowanego ajatollaha Abd al-Madżida al-Choiego w kwietniu ubiegłego roku w Nadżafie.
Krzysztof Konopka