Podwójna tajemnica Enigmy

Odtajnione ostatnio dokumenty brytyjskiego wywiadu przynoszą sensacyjne informacje. Niemcy jesienią 1939 r. znaleźli w zdobytej Warszawie materiały, które mogły naprowadzić ich na ślad złamania przez polskich matematyków systemu szyfrowego Enigmy.

30.08.2006 | aktual.: 30.08.2006 10:27

Niecodzienna przesyłka, która 16 sierpnia 1939 r. trafiła do Londynu, zmieniła przebieg zbliżającej się drugiej wojny światowej. Była w niej polska wersja niemieckiej maszyny szyfrującej Enigmy, używanej przez siły zbrojne i aparat bezpieczeństwa Trzeciej Rzeszy. Przywiózł ją z Paryża oficer brytyjskiego wywiadu komandor Wilfred Dunderdale – pierwowzór Jamesa Bonda, Agenta 007, postaci stworzonej przez Iana Fleminga. Jednak brytyjski wywiad (MI6), podobnie jak francuski, uzyskał od Polaków nie tylko Enigmę. Niespełna miesiąc wcześniej otrzymał dokładne informacje, jak łamać niemiecki szyfr maszynowy. Stało się to 25–26 lipca 1939 r. na konferencji polskich, brytyjskich i francuskich kryptologów w Warszawie oraz w Pyrach, gdzie mieścił się tajny ośrodek Biura Szyfrów Wicher.

We wrześniu 1939 r. podstawowa dokumentacja wraz z kilkoma polskimi maszynami Enigmy, służącymi do łamania jej niemieckiej wersji, została wywieziona z Polski. Resztę materiałów i urządzeń, wykorzystywanych w Pyrach do odczytywania niemieckich szyfrów, zniszczono. Polscy kryptolodzy, na czele z matematykami Marianem Rejewskim, Henrykiem Zygalskim i Jerzym Różyckim, zdołali się ewakuować przez Rumunię do Francji. Nie wiedzieli, że nie została zniszczona część akt polskiego wywiadu ukryta w samej Warszawie, w których znajdowały się ślady ich przedwojennej pracy nad Enigmą.

Wtedy jednak najważniejsze było to, aby w ręce niemieckie nie wpadł nikt, kto posiadał wiedzę o pokonaniu Enigmy. Polacy trafili jesienią 1939 r. do Francji, gdzie głównymi ich partnerami stali się Brytyjczycy, choć to oficer francuskiego wywiadu major Gustave Bertrand kierował ośrodkiem kryptologicznym o nazwie Bruno, w którym znalazł się Rejewski i jego koledzy.

Klęska Francji w czerwcu 1940 r. nie przybliżyła Niemców do odkrycia, że ujawniona została tajemnica Enigmy. Polscy kryptolodzy przedostali się do Afryki Północnej, by jesienią powrócić do tzw. Wolnej Strefy, czyli nieokupowanej części Francji, i przez dwa lata kontynuować działalność w tajnym ośrodku Cadix, zorganizowanym przez Bertranda na Francuskiej Riwierze, gdzie funkcjonowała ekspozytura polskiego wywiadu.

Anglicy niechętnie podchodzili do próśb Bertranda o współpracę w łamaniu Enigmy. Ukrywali przed nim i polskimi kryptologami swoje zaawansowanie w tej dziedzinie. W latach 1941–1942 jedynie sporadycznie udostępniali Cadixowi tzw. klucze, czyli ustawienia dzienne Enigmy, niezbędne do odczytywania zaszyfrowanych za jej pomocą depesz radiowych. Powodem była obawa o dekonspirację Bertranda i jego polskich współpracowników, którzy działali na obszarze penetrowanym przez niemiecki wywiad i zagrożonym inwazją Wehrmachtu.

Niebezpieczeństwo to stało się realne po zajęciu przez Niemców w listopadzie 1942 r. nieokupowanej części Francji. Polscy kryptolodzy po raz pierwszy znaleźli się na terytorium opanowanym przez Trzecią Rzeszę. Zorganizowana przez Francuzów ewakuacja zakończyła się tylko częściowym powodzeniem. Zygalski i Rejewski przedarli się wprawdzie do Hiszpanii (Różycki zginął w katastrofie statku w 1942 r.), ale tam, jak wielu uchodźców, spotkało ich internowanie. Wywiad brytyjski, dążąc do ochrony tajemnic łamania Enigmy, przywiązywał dużą wagę do wydostania ich z Hiszpanii. Dzięki temu obaj kryptolodzy zostali wypuszczeni, a następnie przez Gibraltar dotarli do Anglii w 1943 r. Inaczej potoczyły się losy dowódców grupy polskich kryptologów: pułkownika Gwidona Langera i majora Maksymiliana Ciężkiego oraz kilku innych osób z polskiej ekipy. Przy próbie przekroczenia hiszpańskiej granicy wpadli w niemieckie ręce. Z Polaków w niewoli zginęli Antoni Palluth i Edward Foczyński. Żaden z nich nie zdradził jednak Niemcom
swojej wiedzy na temat Enigmy.

Uwaga Abwehry i gestapo skupiła się na Ciężkim i Langerze, o których Niemcy nie tylko wiedzieli, że byli oficerami wywiadu, ale także, czym się zajmowali. Ci, zaskoczeni, przyznali, że mieli wprawdzie przed wojną pewne sukcesy w łamaniu Enigmy, ale po zmianach wprowadzonych w grudniu 1938 r. nie byli już w stanie tego dłużej czynić. Utwierdzili w ten sposób Niemców w przekonaniu, że kolejne ulepszenia Enigmy uczyniły łączność za jej pomocą bezpieczną. Nie padły pytania o to, co polscy oficerowie robili po 1939 r. Langer i Ciężki doczekali końca wojny w niemieckiej niewoli. Nie poznali jednak nigdy najważniejszego powodu, który skłonił niemiecki kontrwywiad do bliższego zainteresowania się nimi.

Dopiero odtajnione w zeszłym roku dokumenty brytyjskiego wywiadu pozwalają wyjaśnić to nagłe zainteresowanie polskimi oficerami. Są one przede wszystkim produktem specjalnych grup wywiadowczych TICOM (Target Intelligence Committee), utworzonych przez Brytyjczyków i Amerykanów na początku 1944 r. Powstały z myślą o zdobyciu niemieckich archiwów służb specjalnych. Postępując za zwycięskimi armiami alianckimi odniosły sporo sukcesów. Jednym z nich było odnalezienie przed Rosjanami – wiosną i latem 1945 r. – archiwów niemieckiego radiowywiadu.

Równie cenną wartość przedstawiali sobą zatrzymani niemieccy kryptolodzy. To z ich zeznań wynikało, jak blisko byli, nie zdając sobie z tego sprawy, odkrycia polskich i alianckich tajemnic dotyczących łamania Enigmy. W zdobytej bowiem we wrześniu 1939 r. Warszawie w ręce Niemców wpadła część archiwów Oddziału II Sztabu Głównego, czyli polskiego wywiadu. Jego niemiecki odpowiednik w postaci Abwehry poddał je szczegółowym, wielomiesięcznym oględzinom, co w efekcie doprowadziło do likwidacji siatki polskich agentów na terenie Rzeszy Niemieckiej.

Z informacji uzyskanych przez Brytyjczyków od niemieckich kryptologów wynika, że zupełnie nieoczekiwanie pracownicy Abwehry znaleźli w zdobycznych dokumentach trzy rozszyfrowane depesze, nadane przez jeden z niemieckich krążowników w 1937 r. w okresie hiszpańskiej wojny domowej. Były one szyfrowane za pomocą ówczesnej wersji Enigmy używanej przez Kriegsmarine – niemiecką marynarkę wojenną. Wprawiło to Niemców w zdumienie. W grę wchodziły bowiem dwie możliwości: agent w ich szeregach lub kryptologiczne rozwiązania szyfru. Ta druga oznaczałaby zaś groźbę dla całego systemu opartego na Enigmie. Śledztwo w tej sprawie ślimaczyło się jednak i nie przyniosło żadnego efektu. Agenta nie znaleziono, ale też nie dopuszczano możliwości, iż Enigma była systematycznie łamana. Niemcy założyli, że jeśli nawet polski wywiad jakimś trafem odczytał kilka depesz w 1937 r., to mało prawdopodobne wydawało się, aby zdołał to czynić dalej, po wielu ulepszeniach maszyny. Takie rozumowanie było uzasadnione, gdyż polscy kryptolodzy
rzeczywiście stracili w grudniu 1938 r. możliwość łamania Enigmy niemieckich sił zbrojnych. Wyjątkiem pozostał system używany przez policję bezpieczeństwa, w którym nie dokonano zmian. W Berlinie nie wiedziano jednak, iż Polacy wspólnie z Brytyjczykami odzyskali zdolność łamania Enigmy w styczniu 1940 r. Od tego momentu stopniowo poszerzał się zakres niemieckich szyfrów maszynowych, używanych przez poszczególne rodzaje broni, które łamał wywiad polski i brytyjski.

Alianckim kryptologom sprzyjało ograniczenie przepływu informacji pomiędzy poszczególnymi służbami radiowywiadu w Trzeciej Rzeszy: marynarki wojennej, lotnictwa, wojsk lądowych i ministerstwa spraw zagranicznych. W przeciwieństwie bowiem do Brytyjczyków, którzy w czasie wojny mieli jedną organizację wywiadowczą odpowiedzialną za łamanie szyfrów wroga i ochronę własnych, Niemcy nigdy nie stworzyli scentralizowanego kierownictwa radiowywiadem. Było to niewątpliwie jedną z przyczyn, iż nie zorientowali się, że ich szyfry, a przede wszystkim Enigma, były odczytywane przez przeciwników.

Z punktu widzenia niemieckiego także całe pasmo sukcesów militarnych w latach 1939–1942 świadczyło o bezpieczeństwie łączności opartej na szyfrach mechanicznych. Dlatego znalezione w Warszawie odczytane depesze Enigmy Niemcy traktowali w oderwaniu od innych przypadków, które wzbudzały podejrzenia co do bezpieczeństwa ich szyfrów. Śledztwa, jakie w 1941 r. i następnie latem 1943 r. prowadziły służby łączności niemieckiej marynarki wojennej, zaniepokojone rosnącą liczbą utraconych okrętów podwodnych, wskazały na brak możliwości kryptologicznego (czyli za pomocą metod matematycznych) złamania Enigmy. Najprawdopodobniej w Krigsmarine w ogóle nie wiedziano o depeszach, jakie Abwehra znalazła w Warszawie, albo też zignorowano ich znaczenie.

Niewyjaśniona sprawa niemieckich depesz znajdujących się w posiadaniu polskiego wywiadu Fellgiebel zarządził wznowienie dochodzenia po tym, jak Langer i Ciężki znaleźli się w niewoli. Z odtajnionych brytyjskich dokumentów wynika jednak, że przesłuchania prowadzono nieudolnie, na szczęście pozwalając polskim oficerom na wcześniejsze uzgodnienie zeznań. Z potwierdzonego przez Langera i Ciężkiego faktu łamania przed 1939 r. Enigmy Niemcy nie wyciągnęli żadnych wniosków co do sytuacji w czasie wojny. Oficer przesłuchujący Polaków w ogóle nie dopytywał się o metodę, za pomocą której złamali Enigmę. Byli oni zapewne ostatnimi, których o takie umiejętności w Berlinie podejrzewano, choć pracownicy niemieckiego radiowywiadu nie należeli do szczególnie gorliwych nazistów. Niezależnie od niebezpiecznej gry, jaką Langer i Ciężki prowadzili z Niemcami, oficerowie służb łączności Wehrmachtu wyjaśnili Anglikom, że dochodzenie w sprawie depesz z Warszawy niczego nie dało, bo Polacy niewiele powiedzieli. Tymczasem z
późniejszych zeznań niemieckich jeńców, szczególnie pracujących w radiowywiadzie dowództwa sił lądowych, wynikało, że nie podzielali oni opinii o całkowitej odporności Enigmy na atak kryptologiczny. Dopuszczali więc teoretyczną możliwość jej złamania za pomocą metod matematycznych (co Marian Rejewski zdołał samodzielnie uczynić już w 1932 r.), ale uznawali to za praktycznie niewykonalne. Jeden z nich stwierdził nawet, że niezbędny byłby do tego olbrzymi budynek pełen mechanicznych urządzeń liczących; nie zdawał sobie sprawy, że coś takiego funkcjonowało w Bletchley Park, gdzie pod koniec wojny pracowało 9 tys. Brytyjczyków i Amerykanów. Warto przypomnieć, że niemieccy wojskowi, skonfrontowani w latach siedemdziesiątych XX w. z wyłaniającym się wówczas obrazem zakresu łamania Enigmy, długo nie byli w stanie w ten fakt uwierzyć.

Wiedza uzyskana od polskiego wywiadu stała się ostatecznie podstawą brytyjskich wojennych sukcesów kryptologicznych. W 1942 r. Anglicy podzielili się nią z Amerykanami, tworząc fundamenty trwającego po dzień dzisiejszy ścisłego sojuszu wywiadowczego obu państw.

Jednym z najważniejszych elementów polskiego wkładu w wywiadowcze zwycięstwo aliantów nad Trzecią Rzeszą było także utrzymanie w tajemnicy zarówno sukcesu polskich matematyków, jak i informacji o przekazaniu w lipcu 1939 r. technologii łamania Enigmy brytyjskim i francuskim sojusznikom.

Jacek Tebinka

Autor jest historykiem i politologiem, adiunktem na Uniwersytecie Gdańskim.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)