Podpalił wieżowiec w zemście na żonie
Na pięć lat trafi za kraty pochodzący z Krakowa obwoźny handlarz dywanów, 37-letni Rom Mariusz P., który we wrześniu 1993 roku w niemieckim Ludwigshafen, podłożył ogień w 23-piętrowym bloku mieszkalnym. Motywem jego działań była zemsta na żonie za to, że od niego odeszła.
25.11.2006 08:16
Mariusz P. podpalając budynek usiłował zabić mieszkającą tam romską rodzinę. Wyrok sądu I instancji podtrzymał Sąd Apelacyjny. O groźnym pożarze, w którym poważnych obrażeń doznało kilku Romów, przed laty informowały niemal wszystkie europejskie media, gdyż podejrzenie o zbrodnicze podpalenie padło na niemieckich skinów.
Pod koniec lat 80. Mariusz P. zawarł według obrządku cygańskiego związek małżeński z Pauliną Ł. Z Krakowa przeniósł się z żoną do Niemiec. Ponieważ kobieta uznała, że mąż ją źle traktuje, wróciła do własnej rodziny w Ludwigshafen. Według tradycji romskiej, z powodu rozstania małżeństwo zostało rozwiązane.
We wrześniu 1993 roku Paulina Ł. ponownie wyszła za mąż. Gdy dowiedział się o tym jej były mąż, poprzysiągł zemstę. Najpierw zadzwonił do rodziny byłej żony, twierdząc że wszystkich z jej rodziny pozabija i uwędzi. 23 września na 13 piętrze bloku rozlał łatwopalne płyny i podpalił. Specjaliści uznali, że pożar, który wywołał Mariusz P. był wielkich rozmiarów i zagrażał życiu wielu ludzi.
Podpalacz uciekł do Polski, gdzie ukrywał się przez osiem lat. Wydając wyrok sąd nadzwyczajne złagodził karę, gdyż, według biegłych, w chwili czynu Mariusz P. miał ograniczoną poczytalność. Cierpi on na głębokie zaburzenia osobowości, a jego poziom intelektualny jest bardzo niski. Nie był on też nigdy karany i ma bardzo dobrą opinię w swoim środowisku. Wyrok jest prawomocny.