Podgrzewanie atmosfery przed 10 kwietnia. "Nieznane zdjęcia" tygodnika "w Sieci" to nic nowego
"Tylko u nas! Nieznane zdjęcia smoleńskie" - krzyczy z okładki tygodnik "w Sieci". Tymczasem w środku mamy galerię ze szczytu UE w Brukseli, z obchodów 90. rocznicy odzyskania niepodległości oraz zdjęcia ze Smoleńska i z warszawskiego lotniska, gdzie kondukty żałobne podążały za trumnami bliskich.
03.04.2017 | aktual.: 03.04.2017 15:02
W poprzednich latach tuż przed kolejnymi rocznicami katastrofy smoleńskiej w obiegu publicznym pojawiały się nowe szokujące informacje. Ich źródłem były albo media, albo zespół smoleński Antoniego Macierewicza. Teraz o "nieznanych zdjęciach" ze Smoleńska krzyczy z okładki tygodnik "w Sieci". Tabloidowa stylistyka sugeruje, że w środku znajdą się fotografie, które wstrząsną opinią publiczną, może wręcz całkowicie zmienią sposób postrzegania katastrofy.
Tymczasem dostajemy album wspominkowy, fotohistorię z dobrze znanymi kadrami. Bo trudno za szokujące uznać zdjęcia ze szczytu UE w 2008 roku czy z obchodów 90. rocznicy odzyskania niepodległości. Rzeczywiście, część z tych zdjęć mogła być wcześniej niepublikowana. Ale trudno uznać je za szokujące. Podobne zdjęcia z 11 listopada 2008 roku można znaleźć w galeriach na oficjalnej stronie prezydenta. Podobnie zdjęcia ze szczytu UE w Brukseli. Trudno za nowość uznać też zdjęcia Tuska i Putina na sopockim molo.
To wszystko raczej utrwalanie skojarzeń: Putin + Tusk. Daleko im jednak do siły rażenia zdjęć, które tygodnik braci Karnowskich opublikował w listopadzie 2013 roku. Wówczas na okładkę tygodnika trafiła fotografia Donalda Tuska, który zdaje się żartować z Władimirem Putinem. Spór o to, czy zdjęcie jest wyrwane z kontekstu lub zmanipulowane, czy też premier rzeczywiście cieszył się ze śmierci 96 osób, rozpalał opinię publiczną nie przez kilka dni, ale wręcz tygodni.
Sensacje "w Sieci" są tak nowe i nieznane jak nagranie ze Smoleńska, które pokazała komisja smoleńska Antoniego Macierewicza. Szybko okazało się, że nagranie jest dobrze znane od lat, można je nawet znaleźć w internecie. Zdjęcia "w Sieci" mają podobną siłę rażenia.
Sensacyjnego materiału tam nie ma - ani na okładce, ani w środku. Reklamowanie go więc w sensacyjnym stylu ma na celu albo podbicie sprzedaży tygodnika, albo podgrzanie nastrojów społecznych. I w jednym, i w drugim wypadku wykorzystywanie do tego katastrofy smoleńskiej jest nie na miejscu.