Podejrzany o pedofilię wyjedzie obserwować wybory na Ukrainie?
Bogusław S., oskarżony o molestowanie syna,
zwrócił się do sądu z wnioskiem o zwrot paszportu w związku z
wyjazdem na Ukrainę w charakterze niezależnego obserwatora wyborów
prezydenckich. Aby uzyskać akredytacje, powoływał się na Bogdana
Klicha (PO), posła do Parlamentu Europejskiego - pisze "Dziennik
Polski".
22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 07:10
Parlamentarzysta twierdzi, że to perfidne oszustwo. Bogusław S. zapewnia, że nie miał złych zamiarów. Chciał tylko spędzić święta poza Krakowem.
W lipcu ubiegłego roku 56-letni Bogusław S. został na 2 miesiące aresztowany pod zarzutem wykorzystywania seksualnego 5-letniego syna. Dwa miesiące później sąd postanowił uchylić areszt i zastosować inne środki zapobiegawcze: dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju, a także zakaz kontaktu z dzieckiem. Pod koniec ubiegłego roku został sformułowany akt oskarżenia.
W czerwcu tego roku Bogusław S. stanął przed krakowskim sądem. Z uwagi na charakter sprawy, proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. Jak dowiedział się "DP" nieoficjalnie, do sądu wpłynęło pismo oskarżonego z prośbą o zwrot paszportu. Bogusław S. uzasadnił to planowanym wyjazdem na Ukraine w charakterze obserwatora drugiej tury wyborów prezydenckich. Pisemne zaświadczenie w tej sprawie wydał Ruch Obywatelski na Rzecz Ukrainy, któremu patronuje Bogdan Klich z Platformy Obywatelskiej.
Poseł Bogdan Klich twierdzi, że to perfidne oszustwo, bo Bogusława S. nikomu nie polecał. - Wcześniej nie przejawiał żadnego zainteresowania sprawami politycznymi i międzynarodowymi Ś mówi poseł - a teraz za sprawą wydarzeń na Ukrainie próbuje odzyskać paszport.
Bogusław S. zapewnia, że nie miał złych zamiarów. Chciał spęedzić święta poza Krakowem i oderwać się od problemów związanych ze sprawą sądową. W rozmowie z "Dziennikiem" stwierdził, że nie jest w stanie wytrzymać samotnie kolejnych świąt. Skojarzył, że możliwy jest wyjazd na Ukrainę i że organizatorzy szukają ludzi z naboru. Zgłosił się, ale potrzebny był mu paszport. Jego obrońcy postanowili zapytać w sądzie, czy możliwy będzie zwrot dokumentu.
Bogusław S. na Ukraine jednak nie pojedzie. Już wiadomo, że Ruch Obywatelski na Rzecz Wolnej Ukrainy wycofał wniosek o jego akredytację. Jeden z prokuratorów powiedział "Dziennikowi", że być może Bogusław S. dopuścił się wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, co jest zagrożone karą do 3 lat więzienia. (PAP)