Podejrzany o molestowanie kolonistek nie przyznaje się
Byłem na terenie ośrodka, ale nie molestowałem dziewczynek - zeznał mężczyzna zatrzymany w związku z aferą na kolonii w Mielnie w Zachodniopomorskiem. Radio RMF FM podaje, że podejrzany o napastowanie kolonistek przyjechał do Mielna z kolegą, synem jednej z opiekunek na kolonii. W nocy wszedł do sali, w której spały najmłodsze kolonistki. Jak podaje Polska Agencja Prasowa mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
Pokrzywdzone rozpoznały mężczyznę. W obecności psychologa potwierdziły, że to on w nocy wszedł do ich pokoju. Mężczyzna jednak nie przyznaje się do winy. Stwierdził, że owszem przebywał na terenie ośrodka, ale to nie on jest sprawcą molestowania dzieci.
Po zakończeniu przesłuchania prokuratorzy zdecydowali, że do Sądu Rejonowego w Koszalinie zostanie złożony wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego - powiedział reporterowi RMF FM Ryszard Gąsiorowski, prokurator okręgowy z Koszalina.
Mężczyzna usłyszał też prokuratorski zarzut wykonywania innych czynności seksualnych - podaje serwis "Głosu Koszalińskiego" gk24.pl.
Nieletnie ofiary pozostają pod opieką psychologa, podobnie jak ich rodzice, którzy przyjechali do swoich dzieci. Za radą terapeuty dziewczynki pozostaną na kolonii i wrócą do swoich domów z innymi dziećmi. W ten sposób szybciej mają zapomnieć o tym, co je spotkało.