PolskaPodejrzane przesyłki w urzędach w Dąbrowie Górniczej i Tychach

Podejrzane przesyłki w urzędach w Dąbrowie Górniczej i Tychach

W czwartek do urzędów miejskich w Dąbrowie Górniczej i Tychach dotarły podejrzane przesyłki, w których znajdował się biały proszek. W obu przypadkach okazał się nieszkodliwy. Teraz substancja zostanie dokładniej zbadana przez sanepid, a policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Podejrzane przesyłki w urzędach w Dąbrowie Górniczej i Tychach
Źródło zdjęć: © Piotr Sobieraj (Dąbrowa Górnicza)

W czwartek, 4 grudnia, do dwóch śląskich urzędów miasta - w Dąbrowie Górniczej i w Tychach - dotarły przesyłki, które zawierały niezidentyfikowaną substancję. Wezwano straż pożarną, policję i sanepid. W obu przypadkach alarm okazał się fałszywy, bo substancja nie była groźna.

- Przesyłka dotarła do sekretariatu prezydenta w czwartek rano. Wewnątrz koperty znajdował się biały proszek, dlatego wszczęliśmy akcję - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Grudniok, rzeczniczka tyskiego urzędu miasta. - Już podczas wstępnych analiz okazało się, że substancja nie jest szkodliwa dla zdrowia i życia. Sanepid zabrał ją do dokładniejszych badań - dodaje rzeczniczka.

- Do kancelarii Głównej naszego urzędu miasta dotarł w czwartek rano list polecony nadany z Krakowa. Kiedy pracownica kancelarii go otworzyła, znalazła w kopercie biały proszek - informuje w rozmowie z Wirtualną Polską Bartosz Matylewicz, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Dąbrowie Górniczej. - Podjęliśmy standardowe kroki w takiej sytuacji, wezwaliśmy straż pożarną, policję, sanepid, pojawiła się także grupa strażaków z ratownictwa chemicznego. Po zbadaniu substancji okazała się ona nieszkodliwa i nieaktywna - dodaje rzecznik.

Oprócz proszku, w przesyłce do urzędu w Dąbrowie Górniczej znajdował się także list. Autor w niewybrednych słowach krytykował w nim prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, stan wojenny i wyroki sądowe w tych czasach.

W obu przypadkach przesyłki nie sparaliżowały pracy urzędów miasta, mieszkańcy byli obsługiwani normalnie. W krótkim czasie przedstawiciele policji, straży pożarnej i sanepidu odkryli, że przesłane substancje nie są groźne. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie - podejrzewa, że w obu przypadkach nadawca mógł być ten sam.

- Zawsze w takiej sytuacji musimy założyć, że sprawy mogą mieć ze sobą coś wspólnego - informuje w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Gąska, rzecznik prasowy śląskiej policji. - Przesyłki dotarły do Dąbrowy Górniczej i Tychów, nie mamy informacji o innych takich przypadkach - dodał policjant.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)