Poczobut osądzony, na razie bez wyroku - i zwolniony
Działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut został zwolniony w poniedziałek z aresztu. Trafił tam po niedzielnej demonstracji opozycji. Poczobut stanął przed sądem, który na razie nie wydał wyroku w jego sprawie.
- Zostałem jakieś dwie godziny temu zwolniony z aresztu - powiedział Poczobut, który jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej".
Jak wyjaśnił, trafił przed sąd z grupą ludzi zatrzymanych po niedzielnej demonstracji. - Proces odbywał się bardzo szybko, nie było świadków, nawet milicjantów (...). Miałem być sądzony jako ostatni. Wszedłem na salę, zażądałem adwokata, który zawsze mnie bronił, sędzia mi odmówił. Zażądałem wtedy, by byli przesłuchani świadkowie, m.in. milicjanci, którzy mnie zatrzymywali, a także ludzie, którzy mogli potwierdzić moją wersję wydarzeń, którzy widzieli, jak mnie zatrzymywano. Sędzia odmówił. Wtedy powiedziałem, że pozbawia mnie możliwości obrony i w związku z tym nie będę składał żadnych wyjaśnień - relacjonował.
Jak dalej opowiedział, "sędzia odczytał materiały milicyjne. Potem nie ogłosił wyroku w mojej sprawie, ale przerwę, która trwała cztery godziny". Po przerwie szef aresztu poinformował Poczobuta, że władze Białorusi wzięły pod uwagę, iż pracuje on jako dziennikarz, i postanowiły przeprowadzić dodatkową kontrolę raportów, na podstawie których został zatrzymany. Wówczas działacz ZPB został zwolniony.
Jak wyjaśnił, raporty milicji mówiły o tym, że "był aktywnym uczestnikiem antypaństwowego wiecu". Dodał, że takie same raporty dotyczyły innych zatrzymanych. - Wiele osób, które były przetrzymywane razem ze mną, w ogóle nie było na tej demonstracji. Zostali zatrzymani przypadkowi przechodnie, ich też skazywano na 10 dni aresztu - zauważył.
- Według mnie na tym się skończy - wyraził nadzieję Poczobut po swoim zwolnieniu. Wyraził też opinię, że zawdzięcza to pracy jako dziennikarz "Gazety Wyborczej", bo władze uznały, że "jest to bardzo wpływowe medium". Dodał, że jest wdzięczny redakcji gazety za wsparcie.
Andrzej Poczobut w niedzielę późnym wieczorem był na Placu Niepodległości, gdzie relacjonował demonstrację opozycji. Został zatrzymany przez milicjantów mimo wyjaśnień, że jest przedstawicielem prasy. Trafił do autobusu, gdzie było około 70 zatrzymanych, w tym ekipa telewizji rosyjskiej i dziennikarka telewizji Biełsat. Jak powiedział, dziennikarka Biełsatu została skazana na 10 dni aresztu.