Francji grozi paraliż. Stanęło osiem reaktorów
- To pierwszy dzień, będzie ich więcej - zapowiedział Philippe Martinez, który reprezentuje powiązaną z komunistami i jedną z najsilniejszych central związkowych we Francji. Wcześniej zagroził, że "jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany". Od ograniczenia dostaw prądu przez strajkujących pracowników państwowej firmy dystrybucyjnej EDF rozpoczął się w czwartek we Francji strajk przeciwko reformie emerytalnej.
Nad Sekwaną to już tradycja. Teraz zaczyna się kolejna fala strajków.
Na początek strajkujący pracownicy państwowej firmy dystrybucyjnej EDF r. ograniczyli dostawy prądu. Szef najbardziej radykalnej centrali związkowej CGT Philippe Martinez oznajmił, że obecny protest to tylko początek fali demonstracji. Wcześniej zagroził, że "jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Koziej: nastały czasy drugiej zimnej wojny
Strajkujący ograniczyli dostawy prądu o równowartość ponad dwukrotnego zużycia energii elektrycznej przez cały Paryż. Federacja CGT zrzeszająca pracowników sektora energetycznego i górniczego oznajmiła w komunikacie, że protest "to początek walki, która potrwa aż do wycofania" przez rząd planu reformy.
Odłączą prąd politykom popierającym reformę
W środę wieczorem związkowcy z CGT Energie zagrozili, że będą odcinali prąd tym deputowanym, którzy popierają reformę emerytalną. AFP podaje, że związki zawodowe oczekują, iż demonstracje odbędą się w 215-250 miastach, a liczba protestujących przekroczy milion.
Szef koncernu RTE, operatora sieci elektrycznych, Xavier Piechaczyk ostrzegł, że poziom dostępnej energii generowanej przez siłownie nuklearne będzie zależał od skali strajków, a w najbliższych dniach Francja wstrzyma eksport energii za granicę. Reuters podaje, że w czwartek rano stanęło osiem reaktorów i jedna hydroelektrownia.
Na ulicach 10 tys. policjantów i żandarmów
Strajk obejmie rafinerie, koleje, transport miejski, szkoły, sektor energetyczny i publiczny, a w tym nawet część policji oraz MSZ.
Rząd Francji obawia się, że dojdzie do zamieszek, a prezydent Emmanuel Macron zaapelował o "uniknięcie blokady kraju", więc ponad 10 tys. policjantów i żandarmów, w tym 3,5 tys. funkcjonariuszy w samym Paryżu, zostało zmobilizowanych, by nadzorować demonstracje.
Przedstawiony przez premier Elisabeth Borne plan podniesienia wieku emerytalnego, z 62 do 64 lat, wywołał protesty związkowców, opozycyjnej lewicy i skrajnej prawicy, a wedle statystyk nie ma poparcia około dwóch trzecich Francuzów. Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie.